Z wizytą w Szkocji, cz. 3 – Isle of Skye, cz. 1
przez Ola @ Lipiec 26, 2021
Kolejnym etapem naszej wyprawy do Szkocji było poznanie Isle of Skye – wyspy, która odkąd o niej usłyszałam, kojarzyła mi się bardzo z Islandią – tak samo bajkową krajobrazowo, uzależniającą… i nieprzewidywalną pogodowo. Zamieszkuje ją około 10 tyś. osób, ale w okresie wakacyjnym przyjeżdża tam dwukrotnie więcej turystów, zapełniając malutkie miasteczka i wioski po same brzegi. Oczywiście, by tego uniknąć, zaplanowaliśmy nasz wyjazd na połowę czerwca, gdzie sezon urlopowy wciąż raczkował, a szkolniaki, zgodnie z angielskim kalendarzem edukacyjnym, miały przed sobą jeszcze miesiąc nauki. By tam dotrzeć, zatrzymaliśmy się w Inverness, skąd z samego rana ruszyliśmy do celu, by móc w końcu, na własne oczy zobaczyć te pocztówkowe widoki, pokonując łącznie trasę 740km…
Po drodze wstąpiliśmy do Sligachan będącego dawniej, z uwagi na sąsiedztwo skalistego pasma gór The Cuillin, centrum wspinaczkowym. To stąd pochodzi pierwszy szkocki przewodnik górski – John Mackenzie znany jako Morton, który swoja poważną przygodę z górami zaczął już w wieku 10 lat. Jego przyjacielem był Norman Collie – jeden z czterech najlepszych wspinaczy XIXw. z którym jako pierwsi zdobyli wspólnie The Cioch. Przyjaciółmi byli do końca życia, a dziś na skale przy rzece w Sligachan, znów razem patrzą na góry…
Według miejscowej legendy jeśli zanurzy się twarz w płynącej obok rzece i wytrzyma 7 sekund to piękno zostanie na zawsze, ale nie widziałam, by ktoś próbował;)
Do 1995 roku jedyną opcją łącząca Isle of Skye ze stałym lądem był prom i dopiero pobudowany przez Amerykanów most, ułatwił mieszkańcom codzienną przeprawę i zwiększył turystykę. Niestety do 2004 roku pobierano od wszystkich osób, chcących nim przejechać, opłatę w tej samej wysokości, co pojedynczy bilet na prom – £7, dlatego mieszkańcy, w ramach pomocy sąsiedzkiej, jeździli po zakupy jednym samochodem, by zaoszczędzić na codziennych wydatkach. Ostatecznie, po latach lokalnych protestów i zażaleń, rząd uchwalił bezpłatny przejazd i obecnie korzystają z niego zarówno mieszkańcy jak i turyści.
Około 50km w głąb wyspy ulokowana jest jej stolica – Portree, gdzie zatrzymaliśmy się na lunch, a później na pyszną kawę w kafejce Birch przy Bayfield Road.
Na dalszej trasie przejazdu mogliśmy podziwiać wzniesienia Old Man of Storr,
przespacerować się po zielonych wzgórzach Lealt z widokiem na wody Oceanu Atlantyckiego
i odkryć urokliwy wodospad, ukryty gdzieś pośród drzew…
Zatrzymaliśmy się później przy Kilt Rock i Mealt Falls – 60m wodospadzie, choć z tego punktu widokowego ani go nie słyszałam ani nie widziałam. W tej sytuacji dron byłby najlepszym rozwiązaniem, by podejrzeć go z trudniej dostępnych miejsc.
Cdn…
Dodaj komentarz