Z wizytą w Portugalii, cz. 8 – SINTRA
przez Ola @ Grudzień 7, 2019
Nadszedł czas, by zgodnie z wcześniejszą obietnicą przedstawić Wam ostatnią foto-relację z Portugalii i dziś zapraszam do… SINTRY.
To niewielkie miasteczko, otoczone zalesionymi wzgórzami Sierra de Sintra idealnie nadaje się na jednodniową wycieczkę podczas pobytu w Lizbonie, czy Cascais. Ze stolicy kraju kursują tam regularne połączenia kolejowe, dzięki którym w 30min. dotarliśmy do celu za jedyne €4.50 za bilet w obie strony.
Choć miasteczko jest małe, to znalazło się tam miejsce dla kilku okazałych, letnich rezydencji, ale tą najważniejszą i zarazem najbardziej widoczną jest położony w najwyższym punkcie miasta kolorowy – Pałac Pena.
Zwiedzanie Palacio Nacional da Pena – jednego z siedmiu cudów Portugalii oraz terenu wokół ruin Zamku Maurów – Castelo dos Mouros wymaga dobrej organizacji, dlatego warto przyjechać do Sintry możliwie jak najwcześniej, by zobaczyć główne atrakcje bez przymusowego dreptania w żółwim tempie wokół innych turystów. Dobrą opcją na usprawnienie czasowe w terenie jest autobus 434 spod dworca kolejowego w Sintrze (bilet w jedną stronę €3.50), który zabiera pasażerów bezpośrednio pod bramę Pałacu Pena, co zaoszczędziło nam około 50min. wspinaczki z centrum miasta. Dodatkowe minuty wykorzystaliśmy na późniejszy spacer po tamtejszych ogrodach, które pomogły uspokoić wzrok po wcześniejszych doznaniach:)
Dotlenieni, kontynuowaliśmy dalsze zwiedzanie wzgórza, co w konsekwencji doprowadziło nas do Zamku Maurów, zbudowanego w czasie ich panowania na Półwyspie Iberyjskim. Późniejszy wpływ Chrześcijan oraz samej Lizbony sprawił, że zamek ogromnie stracił na znaczeniu i popadł w ruinę… Dziś, dostępny jest dla zwiedzających w cenie €8.00 lub w bilecie łączonym – z wejściem do Pałacu Pena za €12.00. Atrakcja sama w sobie – polecam!
Zaplanowana przez nas wcześniej powrotna trasa przez Willę Sassetti okazała się niemożliwa do zrealizowania, z uwagi na zagrożenie pożarowe, ale mimo zamknięcia tego najpopularniejszego szlaku widokowego, udało nam się zejść do Sintry bez wsparcia komunikacji miejskiej, czyli tak jak chcieliśmy… na pieszo.
Do centrum dotarliśmy tuż przed zachodem słońca i zanim wróciliśmy pociągiem do Lizbony, zajrzeliśmy jeszcze w kilka uliczek…
Adeus Portugalio!
Dodaj komentarz