Z wizytą w Birmingham
przez Ola @ Lipiec 5, 2019
Kiedy w końcu na Wyspach zrobiło się prawdziwe lato, byłam na wyjeździe… w Birmingham, pracując:)
Na szczęście dzień jest długi, dlatego późnym popołudniem wygospodarowałam dogodny moment, by choć częściowo poznać drugie, co do wielkości miasto w Anglii.
Wiedziałam, że czasu na zwiedzanie będę miała niewiele, dlatego wcześniejsze planowanie z mapą zapewniło mi dobrą organizację w terenie.
Głównym celem mojego spaceru był Canalside Walk, ponieważ od dziecka uwielbiam wszelkie „wodne wstążki” w środku miasta i z perspektywy weekendowego obserwatora stwierdzam, że to właśnie tam bije serce Birmingham…
Ponieważ ten pofabrykancki klimat bardzo przypadł mi do gustu, to rozsiadłam się na dłużej w ogródku jednej z tamtejszych jadłodajni, by nakarmić jednocześnie swój zmysł smaku i wzroku. Przy okazji dowiedziałam się też, że łączna ilość kanałów zajmuje większą powierzchnię niż te w Wenecji.
Późniejszy spacer zaprowadził mnie na dawny plac handlowy, pod kościół św. Marcina z XIII wieku, gdzie nie wiadomo skąd znalazł się też drogowskaz do… Sopotu. Ot, tak drobny gest, a jaki miły dla Polki, znajdującej się wtedy 1887km od Zatoki Gdańskiej:)
W dużych miastach historyczne budynki często przeplatają się z nowoczesną zabudową, ale w Birmingham współcześni architekci miejscy naprawdę zaszaleli…
Spacerując po centrum miałam wrażenie, że chciano tu zmieścić jak najwięcej i jeszcze trochę. Już teraz jest bardzo ciasno, ale jak widać gołym okiem, kolejne futurystyczne projekty nadal wdraża się w życie, by wyjść naprzeciw potrzebom tej ponad milionowej aglomeracji.
Za Juliuszem Cezarem mogę śmiało powiedzieć… przybyłam, zobaczyłam, zdobyłam… ponieważ była to ostatnia, dziesiąta lokalizacja centrum egzaminacyjnego z mojej firmowej listy, którą chciałam odwiedzić. Kolejne dwie otwierają się jeszcze w te wakacje, więc może któregoś dnia znów zabiorę Was na krótki spacer po jakimś mieście.
Miłego weekendu!
Dodaj komentarz