Wyżej i wyżej…

przez Ola @ Lipiec 11, 2012

Z wiadomych względów nie pamiętacie:) i może też nie wiecie, że 22 lipca 1955 został oddany do użytku Pałac Kultury i Nauki, który to jeszcze do 1990 roku był trzecim, najwyższym budynkiem w Europie…

Znalazłam przypadkiem kilka ciekawostek na jego temat i z okazji zbliżających się urodzin :) zamieszczę to, co o nim przeczytałam, bo myślę, że jest warte uwagi…
Przy jego tworzeniu, radziecki architekt – Lew Rudniew, wzorował się na wysokościowcach z Nowego Jorku i Chicago, a także na kamienicach z Krakowa i Zamościa, by wprowadzić do projektu trochę polskich elementów dekoracyjnych z tamtych czasów. Ostatecznie pomysł ten okazał się groteskowy i porzucono go jeszcze na pierwszym etapie tworzenia. Sam PKiN doczekał się imienia Stalina jeszcze przed ukończeniem budowy i wtedy nie tylko jego nazwa budziła skrajne emocje… ale on sam… co trwa do dzisiejszego dnia,     a najbardziej zainteresowana Warszawa, uznała wówczas ten budynek za… „szalony sen cukiernika”.

W 1965 roku, tygodnik „Polityka” pisał, że „gdyby dziecko urodziło się w jednym pomieszczeniu tego gmachu, a każdy następny dzień swojego życia spędzało w innym pokoju lub sali, wyszłoby za największego domu w W-wie, w wieku… 9 lat”, a sam budynek zużywał wtedy tyle energii, co cały… Radom!

Jan Brzechwa natomiast uważał, że Pałac Kultury i Nauki „będzie trwał jak miłość do dziecka, będzie trwał jak przyjaźń radziecka…”. Z tą przyjaźnią jest teraz różnie, ale mimo ogromnych chęci Radosława Sikorskiego do pozbycia się tego spornego prezentu, trwa nadal na swoim miejscu, choć jego lata świetności już dawno minęły.

Kontrowersyjny podarunek chciał, czy nie chciał, stał się symbolem naszej stolicy, bohaterem pocztówek, miejscem tłumnie odwiedzanym przez szkolne wycieczki z całego kraju… i jak się okazało po latach, obiektem… nie do ruszenia.
Podobnym, ponieważ budzącym skrajne emocje wśród mieszkańców miasta budynkiem jest wieża „Shard”, która obecnie zaczęła swoje panowanie nad Londynem, a którą otwarto kilka dni temu, dokładnie 5 lipca.
Uroczyste „poświęcenie” obiektu odbyło się z udziałem wielkich tego miasta, włączając księcia Yorku, Andrzeja i premiera Davida Camerona, ale ostatecznie budynek będzie gotowy w przyszłym roku.
Sama wieża ma 72 piętra i aż 310 metrów wysokości, co klasyfikuje ją obecnie na pierwszym miejscu w rankingu najwyższych budynków w Europie.
Mieścić się tu będą luksusowe apartamenty, biura i hotele oraz restauracje, z zapierającą dech w piersiach panoramą miasta…
Widok z tarasu na trzydziestym piętrze Pałacu Kultury i Nauki też zapierał dech, podczas szkolnych wycieczek do Warszawy, ale sam taras był niestety miejscem samobójczych śmierci, dlatego zostały założone tam kraty, by zapobiec w przyszłości podobnym wypadkom.
Londyński sen włoskiego architekta, stał się rzeczywistością dzięki szczodrości Katarczyków i ich zasobów finansowych, więc projekt jest jak najbardziej międzynarodowy.
Szkoda tylko, że Stocznia Gdańska nie mogła skorzystać z ich portfela, pomimo obietnic, ale było minęło i nie ma już po co wracać do tego tematu.
Wieża „Shard”, mimo, że prosta w swej konstrukcji, króluje nad miastem swoją wyższością… niestety i obecnie nie ma już możliwości, by zrobić panoramiczne zdjęcie pomiędzy London, a Tower Bridge bez jej udziału. Ale może o to właśnie chodziło, by każdy turysta miał ją na pamiątkę i choć dziś jej wygląd i potrzeba istnienia wywołuje skrajne sądy, to być może już jutro, stanie się dla Londynu kolejnym symbolem, podobnie jak Millenium Bridge, czy London Eye, które stworzone niby „na chwilę”, służą miastu już dwanaście lat.
Wysokość tej bryły to jednak żaden wyczyn budowlany i jak się okazuje Francja wkrótce zamierza zbudować u siebie jeszcze wyższy, kto będzie następny? W Polsce to już było… okazuje się bowiem, że w 1974 roku, Konstantynów miał swój maszt radiowy, którego wysokość przekroczyła… 640 metrów!
Jednak z uwagi na brak doświadczenia w renowacji takich „tworzyw”, zawalił się podczas prac remontowych w 1991 roku.
Wracając jeszcze do Pałacu Kultury i Nauki to też miał być największy i widoczny z każdego punktu miasta, a Plac Defilad, który wokół niego powstał miał według naszych wschodnich sąsiadów symbolizować Polskę, nad którą góruje Związek Radziecki ze swą potęgą i siłą.
Kiedy mieszkałam w Warszawie, jedyne co tam wtedy górowało to handel, który ogromnie psuł ogólny widok „Paryża północy” – jak kiedyś dumnie nazywana była stolica. Nie poznałam tego miejsca w marcu jak byłam tam  w tym roku po raz pierwszy od ośmiu lat… Zmiany widoczne są gołym okiem… na szczęście na lepsze, ponieważ znów jest tam przestrzennie i tak jak na pocztówkach… z lat 50-tych…
W tym przypadku krok wstecz okazał się krokiem w przód!

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz