Viva Italia, czyli… urlop z makaronem na widelcu, cz. 9 – FLORENCJA
przez Ola @ Listopad 18, 2016
Za sprawą nocnego autobusu z Neapolu, dotarliśmy do stolicy Toskanii jeszcze przed wschodem słońca, ale mimo wczesnej pory, mieliśmy już gdzie napić się aromatycznej kawy i poczekać na spotkanie z Gianną i Tommym, od których, za pośrednictwem serwisu Home Away, wynajęliśmy mieszkanie na czas pobytu we FLORENCJI. Można widzieć kogoś po raz pierwszy tylko przez 20 min. i mieć wrażenie, że się go zna całe życie? Można i ta niesamowicie miła para jest tego przykładem. Do dziś wymieniamy maile;)
Jak tylko dostaliśmy klucze i pozbyliśmy się plecaków, zaczęliśmy konsekwentnie podążać do centrum, zatrzymując się często po drodze, by uwiecznić miasto na zdjęciach…
Ponieważ we Florencji miłośnicy sztuki i architektury wszędzie znajdą coś dla siebie, dlatego nie polecam jeździć po niej autobusem, tylko zwiedzać ją na piechotę. Jedyny wyjątek stanowi oddalone o 8 km wzgórze w miejscowości Fiesole, założonej przez Etrusków około VII wieku p.n.e, gdzie dojazd autobusem to prawdziwa oszczędność czasu i… sił;))
Dodatkowe minuty można wykorzystać na podziwianie panoramy bardzo zielonej stolicy Toskanii
i zwiedzanie tamtejszej Katedry oraz ruin rzymskiego teatru.
W samej Florencji udało nam się również zobaczyć najważniejsze symbole miasta takie jak Katedra Santa Maria del Fiore z 1296 roku, która na tle pozostałych zabudowań, wygląda jakby była zrobiona z papieru
oraz Baptysterium, które jest tu najstarszym budynkiem i którego brązowe drzwi zapoczątkowały styl renesansowy w sztuce.
Turystyczne życie miasta skupia się bardzo mocno przy Palazzo Vecchio na Piazza della Signoria,
a na dalszej trasie zwiedzania należy obowiązkowo wejść na Stary Most (Ponte Vecchio), znanego również jako Most Złotników, na którym od wieków sprzedaje się biżuterię.
Nawet jak nie planujecie błyszczących zakupów to warto popatrzeć na rzekę z tej perspektywy.
Po drugiej stronie, na zmęczonych długim zwiedzaniem i upałem, czeka skromna lodziarnia „Galateria Artigianale La Strega” z niesamowitym wachlarzem smaków do wyboru. I choć, co wyraźnie podkreślam, we Włoszech nie jadłam niedobrych lodów, a przecież zjadłam ich sporo i to bez względu na porę dnia,
to jak dla mnie tamte o smaku sernika były tymi naj… najlepszymi!!!
Podczas naszego spaceru po mieście weszliśmy też do Domu Handlowego „La Rinascente” na Piazza della Repubblica. Celem głównym była wizyta w kafejce pod gołym niebem, która mieści się na ostatnim piętrze i skąd Katedra wydaje się być na wyciągnięcie ręki.
Schodząc, nie mogliśmy odmówić sobie jednak wizyty w dziale „dom”:) gdzie zostaliśmy szybko oczarowani ogromną ilością ciekawych filiżanek do kawy, dlatego tym bardziej żałuję, że nie mogliśmy kupić chociaż kilku z nich do naszego gdyńskiego domu, ale… w pamięci pozostaną na zawsze;) Podobnie jak panorama miasta, widziana ze wzgórza Michała Anioła…
gdzie siedzieliśmy aż do zachodu słońca…
Cdn…
4 komentarzy
O, znajome miejsca. A gdzie piękny David? Florencja widziana ze wzgórza, z placu Michała Anioła przepiękna.
by Kasia on 19 listopada 2016 at 19:31. #
Witaj Kasiu! Nie skradłam duszy Davidowi… przepraszam;)
by Ola on 19 listopada 2016 at 22:06. #
Pięknie tam jest :)
by Autreme on 19 listopada 2016 at 11:39. #
Oj, tak… Nie miałam okazji zobaczyć jeszcze tej prawdziwej, winnicznej Toskanii, ale jeszcze tam wrócę, bo wiem, że może być tylko lepiej:)
Pozdrawiam serdecznie!!!
by Ola on 19 listopada 2016 at 13:11. #