Urlop w Beskidzie Sądeckim, czyli… wakacje z mapą w ręku, cz.5

przez Ola @ Lipiec 14, 2014

W  niedzielne południe – 22 czerwca, pomachaliśmy na pożegnanie naszym urlopowym towarzyszom z Trójmiasta,  z którymi wspólnie buszowaliśmy po lasach przez trzy  dni. Widząc ich wsiadających do autobusu, cieszyliśmy się, że to jeszcze nie nasza kolej na wyjazd i że to nie my musimy już wracać do pracy;)

DN3_0182

DN7_3182

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w centrum na dłużej, by po pierwsze i najważniejsze… zjeść polecane wcześniej lody, do których miałam trafić… widząc długą kolejkę:) Znaleźliśmy malutką lodziarnię, w której z pokolenia na pokolenie wyrabia się te zimne pyszności i choć to nie PRL, to kolejka tak jak dawniej wychodziła aż na chodnik. Do wyboru było pięć tradycyjnych smaków i całe szczęście, że tylko pięć, choć byli i tacy bywalcy, którzy brali z każdego po jednej kulce. Muszę dodać, że to nie była taka skromna, miastowa kuleczka, tylko z serca nałożona porcja, ale jak je spróbowałam, to już się nie dziwiłam ich zamówieniu, choć podziwiałam możliwości żołądkowe. Ja swego czasu też tak lubiłam lody, że kupiliśmy sobie z moją przyjaciółka – Moniką po litrze na głowę;) i w Łodzi, zamknięte od środka jadłyśmy bez światła, by nie musieć się z nikim dzielić:) Do dziś śmiejemy się z naszego łakomstwa i… chytrości;)

Tym razem każdy miał swoje, więc nie musiałam się chować. Podczas całego pobytu udało nam się tylko dwa razy zatracić w ich pysznej prawdziwości niestety tylko dwa razy, ale… będziemy je długo pamiętali.

lody

Krynica to jednak nie tylko lody;) Urzeka krajobrazem, bliskością sąsiedztwa ze Słowacją i architekturą z kolorowymi willami w stylu szwajcarskim.

DN7_3197

DN3_8806

DN7_2178

DN3_0163

DN3_0151

W jednej z nich mieści się Muzeum Nikifora, który jak wiadomo ściśle związany był z tym miejscem. Za życia uznawany za psychicznie chorego kalekę i wyśmiewany przez ludzi, spędzał czas na malowaniu kolorowych obrazków, co było jego prawdziwą pasją. Miał wadę słuchu i wadę wymowy, posługiwał się jedynie imieniem, a swoje prace podpisywał jako ” Netyfor malarz” lub „Matejko”.

Nikifor

Lokalne władze nadały mu nazwisko – Krynicki, bo to właśnie na ulicach Krynicy malował najczęściej. Z czasem prace Nikifora zostały docenione na świecie i były wystawiane w licznych galeriach. Nie wpłynęło to jednak na sprzedaż w kraju i artysta – samouk żył w biedzie do końca życia. Od 2003 roku, dzięki dokumentacji sądu w Muszynie wiemy, że Nikifor nazywał się naprawdę… Epifaniusz Drowniak i obecnie jest nieoficjalnym ambasadorem Krynicy.

Krynica według Nikifora

Wracając jeszcze do samego uzdrowiska to w 1804 roku, odkąd zaczęto korzystać z pierwszych łazienek kąpielowych to miejsce konsekwentnie rosło w siłę. Dotarła tam, kolej, powstały następne łaźnie oraz pijalnie wód mineralnych, tak cennych dla tego uzdrowiska.

DN7_3194

DN3_0180

DN3_0184

Przy okazji zwiększyło się też zapotrzebowanie na noclegi dla przyjeżdżających kuracjuszy, dlatego Krynica szybko powiększyła się o pensjonaty i domy wczasowe ze słynną „Patrią” na czele.

DN7_1626

„Patria” była ówczesną własnością Jana Kiepury, którą w okresie międzywojennym zbudowano w centrum za pieniądze z jego zagranicznych występów, a która do dziś pełni rolę sanatorium.

DN3_8726

Nasze „sanatorium”, w którym nocowaliśmy podczas beskidzkiego urlopu w 100% spełniło oczekiwania całej ekipy, a wiele rzeczy nawet zaskoczyło… pozytywnie oczywiście. Moim ulubionym miejscem był bardzo zadbany i dobrze zorganizowany ogród za domem…

Krynica

Apartamenty „Zamkowa”, ul. Zamkowa 16, Krynica -Zdrój

oraz… balkon, z którego rano uwielbiałam patrzeć na Górę Parkową i centrum Krynicy… nawet z mgłą w krajobrazie:)

DN7_2954 DN7_2953

Życząc udanego tygodnia zapraszam na kolejne odsłony Beskidu Sądeckiego, przecież mój urlop jeszcze się wtedy nie kończył:)

 

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz