Słowo do Słowa

Niewątpliwym odkryciem kulinarnym ostatnich miesięcy jest dla mnie… quinoa, zwana komosą, ryżem peruwiańskim, a nawet „matką zbóż”.
Pochodzi z Ameryki Południowej, gdzie skutecznie zastępowała kukurydzę i stanowiła podstawę posiłków w historycznym państwie Inków. Teraz mamy ją my i szczerze dziękuję za ten dar – pełen witaminy E, wapnia, żelaza, a także fosforu i zdrowych kwasów tłuszczowych.
Z uwagi na to, że ma lekko słodki smak to świetnie sprawdza się zarówno w daniach głównych jak i w deserach. Jest bezpieczna dla osób z cukrzycą, a ze względu na to, że nie zawiera glutenu to poleca się ją także osobom z celiakią.
Co ciekawe komosa ryżowa jest kuzynka naszej ogrodowej lebiody, ale ta znana jest w Polsce raczej jako chwast (przynajmniej młodszemu pokoleniu) niż jako jadalna… komosa biała. Dziś pozostanę przy tej kupionej w sklepie i podrzucę Wam przepis na sałatkę – idealną na lunch w pracy albo lekką kolację z domownikami:)

Dla 2 osób potrzebujemy:
- 3 łyżki komosy (lub kaszki kuskus),
- pół brokuła,
- pierś kurczaka (lub filet z łososia),
- garść roszponki i rukoli oraz tyle samo świeżego szpinaku (najlepiej z małymi liśćmi),
- dojrzały pomidor lub kilka koktajlowych,
- ok. 120g mrożonego groszku,
- sok z połowy cytryny,
- 2 łyżki oliwy z oliwek,
- 2 łyżki ziaren słonecznika i sezamu,
- pokrojona świeża mięta i natka pietruszki,
- sól i pieprz do smaku

Proponuję najpierw zostawić kurczaka w marynacie, którą robimy z:
- 2 łyżek oliwy z oliwek,
- 3 łyżek soku z cytryny
- i z 2-3 drobno pokrojonych ząbków czosnku.
Całość wstawiamy na kilka godzin do lodówki, a najlepiej na cala noc.

Zamarynowane mięso smażymy i kroimy w większą kostkę. Gotujemy brokuł, groszek i komosę – zgodnie z przepisem na opakowaniu. Przestudzone łączymy z zieleniną i posypujemy całość prażonymi ziarnami. Doprawiamy do smaku, mieszamy z oliwą i połową soku z cytryny. Do sałatki opcjonalnie można dodać też kiełki.

Polecam i życzę smacznego!