Przedwiośnie w Trójmieście
przez Ola @ Marzec 30, 2015
Dokładnie miesiąc od wyjazdu w góry znalazłam się nad morzem… Podjęcie tej spontanicznej decyzji z zakupem biletów zajęło mi zaledwie… 30 minut;) Nie było się nad czym zastanawiać, w końcu jechałam do swojego domu…
Powtarzając za Jonaszem Koftą „lubię smutek pustych plaż zimą (…), wiatr owiewa twarz, pod stopami piach. Mogę długo iść, fala wygładza za mną ślad…”, dlatego z przyjemnością całą niedzielę oddychałam jodowanym powietrzem w Orłowie:)
Był też czas, by zjeść pyszną rybę w tamtejszej „Tawernie” i… przespacerować się plażą do Sopotu…
obowiązkowo wejść na molo…
przejść się Monciakiem, na którym zawsze coś się dzieje, a potem…
leniwie degustować lokalne piwa w… Miejskim Browarze:)
Mimo wszystko, z ogromną przyjemnością wróciłam do siebie, natrafiając jeszcze po drodze na angielski ślad:)
Później już delektowałam się zapachem drewna w mieszkaniu i przy aromatycznej herbacie wizualizowałam przyszłość w tym miejscu… Mam nadzieję, że tę niedaleką przyszłość, bo przecież „dom może zastąpić cały świat, ale cały świat nigdy nie zastąpi domu…”.
Dobrego tygodnia!
Dodaj komentarz