Poranne bariery

przez Ola @ Kwiecień 18, 2013

Wczorajszy poranek był totalnie zwariowany, ale takie są uroki sąsiedztwa… zabytków i pracy w ścisłym centrum:) W związku z pogrzebem Margaret Thatcher i mszą w St. Paul’s o godz. 11, wszystkie drogi dojazdowe do trasy przejazdu zostały zamknięte już   o 7.30.

Katedrę św. Pawła mam zaledwie kilka metrów od pracy, więc musiałam kluczyć między barierkami ochronnymi jak po jakimś labiryncie, próbując znaleźć wyjście… Zdążyłam, ale spacerem tego nazwać nie można:)

Na miejscu, okazało się, że i my potrzebujemy wsparcia, dlatego w godzinach szczytu,   z uwagi na okoliczności, pracowało z nami aż trzech ochroniarzy. Jeden z nich, po przedstawieniu się, zapytał skąd jestem i po chwili, tradycyjnie zaczął się dzielić swoją znajomością polskiego, w stylu: „kochanie”, „kwiatuszku” itp.:) Wcale nie jestem zaskoczona, że nauczył się akurat tych słów… Może banalnie, ale dla nas odbiorców to   i tak dużo lepsze niż wulgaryzmy, od których tutaj na szczęście odpoczywają mi uszy! Jednak, gdy chwilę później drugi ochroniarz zaczął przede mną… liczyć po polsku, to poczułam się już trochę jak w cyrku:)  Z boku sytuacja musiała wyglądać co najmniej komicznie, ale to miłe, że w ogóle chcą wnikać w zawiłości naszego ojczystego języka… Sama też chętnie dzielę się nabytą wiedzą (wciąż jednak podstawową) z przybyszami znad SekwanyFrancuzi doceniają starania i trud włożony w naukę:) a przede wszystkim cieszą się, słysząc go właśnie tutaj… Szczególnie w Anglii, gdzie nauka francuskiego w szkołach, traktowana jest jak nasze, obowiązkowe lekcje rosyjskiego – tyle, że z tym rosyjskim było o wiele, wiele prościej:) Trzeciego ochroniarza nie udało mi się ani wysłuchać, ani docenić, ponieważ nie ujawnił niestety żadnych talentów do języków, a już na pewno nie do polskiego:) 

Po południu, na ulicach wszystko wróciło do normy. Barierki nadal były widoczne, ale nie blokowały już żadnego przejścia, dzięki czemu byłam w domu planowo!

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz