Słowo do Słowa

LISTOPAD zaczął się dla mnie wyjazdem (służbowym) na egzaminy do Cambridge, ale na szczęście to nie ja je zdawałam.

Koniec miesiąca zamknął się pięknie turystyczną klamrą, a krajobrazy z naszego jesiennego pobytu w Tatrach mogliście zobaczyć w ostatnim wpisie.

W drodze powrotnej zajrzeliśmy jeszcze do Krakowa, gdzie udało nam się posnuć po Kazimierzu, zjeść precla na Rynku i pokazać Czechom trochę tego starego grodu.

Po powrocie na Wyspy, bożonarodzeniową atmosferę czuć było już wszędzie, choć na szczęście zimowych szlagierów G. Michaela, czy M. Carrey jest zdecydowanie mniej w tym roku niż w latach ubiegłych, że… aż zatęskniłam:)

Długie wieczory umilałam sobie książką „Żmijowisko” – Wojciecha Chmielarza, by chwilę później zestawić ją z serialem, który w tym samym czasie pojawił się w polskiej telewizji. Jak zwykle warto było zachować taką kolejność, ale ci, którzy obejrzą tylko serial, na pewno też nie będą zawiedzeni. W pełnym metrażu mojego domowego kina obejrzałam dwa filmy z Ramim Malekiem – „Bohemian Rapsody” oraz „Papillon-motylek” i oba serdecznie polecam. Pogoda w Londynie sugerowała bardziej nadejście Świąt Wielkanocnych niż Gwiazdki, dlatego w miarę możliwości czasowych, czerpaliśmy z tych słonecznych chwil jak najczęściej, ale pierwsze przymrozki pojawiły się jeszcze przed 20 listopada.

Teraz jestem już w Trójmieście, gdzie spędzamy swoje pierwsze Święta Bożego Narodzenia… dlatego kończę na dziś i wracam na swoje stanowiska pracy domowej, śląc Wam moc najcieplejszych życzeń na Nowy 2020 Rok, ale przede wszystkim zdrowych i bardzo rodzinnych Świąt, bo to już tuż, tuż…