Buszujący w kosmetykach

przez Ola @ Lipiec 3, 2012

Godzina 7 rano, drzwi krainy piękna i zdrowia, zostały otwarte i ku uciesze potrzebujących, nie będą zamknięte aż do… 7 wieczorem.
Dwanaście godzin możliwości buszowania, testowania i kupowania…
Nasze kosmetyczne królestwo oferuje wolny wybór produktów aż dziesięciu marek tzw.  popularnych, do których zalicza się m. in. Rimmel, Bourjois, czy L’Oreal, czterech tzw. premium z N7, Clarins, Clinique i Benefit oraz ponad siedemdziesiąt półek z pachnidłami!
Moje kilkuletnie doświadczenie w branży:) pozwala wyróżnić kilka typów, które odwiedzają naszą „świątynię” i do tych najbardziej charakterystycznych należą:
1. Zdecydowani,
2. Potrzebujący porady,
3. Oglądacze,
4. i najwięksi bohaterowie mojej zawodowej codzienności… Wszystko-testujący!
W wyodrębnionej grupie testujących, można stworzyć kolejne podgrupy:
- testujących metodą tradycyjną, czyli za potrzebą, z zamiarem kupna wybranego produktu


- i testujących zawodowo, czyli… co się da, byle nic nie kosztowało.
Zwykle właśnie rano, na naszych oczach, nakładane są w pośpiechu albo wręcz przeciwnie, z namaszczeniem, wszelkie smarowidła, by po kilkunastu minutach, już w zupełnie innej odsłonie, opuścić to miejsce.

Szczerze przyznam, że jeszcze nie odkryłam jaką taktykę wybierają, startujące na progu do swoich upatrzonych celów panie (bo to one jednak są głównymi zawodnikami w tej konkurencji), ale część z nich już wyraźnie czuje się jak u siebie… w łazience.
W wybranych przez siebie zakamarkach, poddaja się zewnętrznym przemianom, by za chwilę, swoim współpracownikom, zaprezentować się wyraźnie odmienionym.
Nie zwracając uwagi na względy higieniczne, używają próbek wszelakich na twarzy, testując na przykład pomadki, bezpośrednio na swoich ustach… i dopiero kiedy poinformuję dyskretnie o higienicznych aspektach takiego testowania, otrząsają się z kosmetycznego amoku i w pośpiechu szukają chusteczek…

W zależności od potrzeb, może to być chęć przetestowania tylko podkładu, pudru, czy cieni do powiek, ale bywa, oj bywa, że zapragną upiększyć także swoje rzęsy i paznokcie.
Nie mamy nic przeciwko, gdy nasi odwiedzający chcą wyglądać dobrze, nie ponosząc przy tym żadnych dodatkowych kosztów, ale gdy rządne bezpłatnego wizerunku, wejdą na teren „płatnej strefy” otwierając, przygotowane do sprzedaży tusze, czy lakiery, to nie można stać i przyglądać się temu bezczynnie.
Według naszego „regulaminu”, ani tusze do rzęs, ani wspomniane lakiery do paznokci, właśnie ze względów higienicznych, nie są objęte wolną strefą testowania.
Ale zakazy zakazami, podobnie jak na drodze przepisy, dla niektórych są po to, by je łamać, dlatego znajduję takie wybitne jednostki, które trzeba osobiście pouczyć.
Nie raz nakryta na buszowaniu w „płatnej strefie” panna, musiała opuścić nasze terytorium, z pomalowanymi rzęsami tylko po jednej stronie, ale cóż… taka kara dla nieposłusznych!
Choć los poskąpił mi wielu talentów, to zmysł węchu mam nadzwyczajnie rozwinięty i nawet jeśli nie ma mnie w pobliżu, to tajemne otwarcie lakieru do paznokci, mimo zakazu, wyczuwam na kilometr:))
Ostatnio nakryłam żeńskiego intruza, malującego sobie paznokcie… u nóg. Kobieta niczym nie speszona, zapewniała mnie jedynie o gwarancji pokrycia kosztów za zużycie owego materiału… i kupiła, ale chyba tylko dlatego, że tam stałam, bo ile takich „użytków” których nie uda się wychwycić trafia do kosza lub bezpośrednio do torebek nie muszę wspominać.
W piątkowe wieczory jest jeszcze gorzej, ponieważ wtedy sekcje kosmetyczne przeżywają prawdziwe oblężenie. Wystrojone po kokardy klubowiczki, w drodze na imprezę znajdują czas, by jeszcze „przypudrować nosek” testerami.
Potem będzie poniedziałek, kiedy to celem nadrzędnym będzie pokrycie szczelną tapetą efektu weekendowej rozrywki… i tak do piątku, kiedy znów wystrojone, będą szykowały się u nas na wielkie wyjście…
A ja, stoję tak sobie, obserwuję i coraz częściej zastanawiam się… co ja tu właściwie robię…

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz