LATO 2022
przez Ola @ Styczeń 12, 2023
Jeszcze nigdy nie miałam takiego dużego opóźnienia w zamieszczaniu postów na swoim blogu jak w minionym roku:( A, że chcę konsekwentnie i chronologicznie doprowadzić ten 2022 do końca, to właśnie w środku zimy czytacie o wydarzeniach sprzed kilku miesięcy;) Ale jak to się mówi „lepiej późno niż wcale…”, więc zapraszam Was na podsumowanie lata;)
LIPIEC 2022
O ile uspokoiliśmy trochę nasz prywatny kalendarz wyjazdowy, to zawodowo znów wybrałam się za morze, tym razem do Belfastu.
Niestety rozkład zajęć, zwykle pozwala mi jedynie na krótki spacer wieczorową porą, ale latem dzień jest długi, więc jeszcze w dziennym świetle mogłam odświeżyć sobie wspomnienia z poprzedniego pobytu.
Lipiec w Londynie był koszmarnie suchy, co dało się we znaki nie tylko przyrodzie. Tamiza, która z powodu niskiego poziomu wody, odsłoniła swoje brzegi, tworząc plaże, skróciła swoje górne koryto rzeki aż o 8km. Było tak gorąco, że mnie, która zwykle nie przepada za angielskimi opadami deszczu, naprawdę za nimi tęskniłam.
Deszcz w końcu przyszedł, ale były to tak znikome opady jak na potrzeby ziemi, że przez przyrodę prawie nie został zauważony
i wszystko wróciło do stanu podgorączkowego.
Schronienia przed słońcem nie udawało się znaleźć nawet w parkach, czy przydomowych ogródkach, ale mimo to, miło było posiedzieć wśród zieleni, daleko od zgiełku miasta – jak na poniższym zdjęciu z dziewczynami i tak sobie pogadać o życiu.
By poczuć trochę wakacyjnego klimatu, zrobiliśmy sobie też wypad nad morze w Camber,
do którego doszliśmy pieszo po godzinnym spacerze…
z pobliskiego miasteczka Rye, do którego przyjechaliśmy z Londynu pociągiem…
Tego upalnego lata, wróciłam do zapachu sprzed lat – L’eau Chance – Chanel, ponieważ podoba ni się niezmiennie i sprawdził się idealnie jako lekki dodatek do ubrań w te ciepłe, lipcowe dni.
W miarę możliwości czasowych, moim wakacyjnym czytadłem była historia Tove Ditlevsen w jej „Trylogii kopenhaskiej”,
która towarzyszyła mi również podczas ostatniej w tym miesiącu podróży do Cambridge, gdzie znów zawitałam z przyczyn czysto zawodowych.
SIERPIEŃ 2022
Pozostając w letnim i wciąż upalnym nastroju, w wolne weekendy dotlenialiśmy się w mieście, ale oczywiście z dala od tych ściśle utartych turystycznych ścieżek, ale wciąż blisko wody, by choć przez chwilę poczuć na skórze przyjemny chłód…
Po raz pierwszy w naszej miejskiej historii, odwiedziliśmy – rezerwat przyrody – „Wetland” i daliśmy się zatracić na długie godziny. Chodząc tak wśród ukwieconych łąk, po mostach linowych, czy wśród rozlewisk, trudno było uwierzyć, że wciąż znajdujemy się na terenie 12 milionowego miasta. Co różni to miejsce od parku? Na pewno to, że panuje tam prawdziwa cisza, a to, co ją przyjemnie zakłóca, to tylko jego mieszkańcy – wydry, kaczki i inne zwierzaki;)
Z tej sielankowej atmosfery przeszliśmy w bardzo nerwową, ponieważ nasz wyjazd w rodzinne strony stanął pod wielkim znakiem zapytania, po tym jak Małżon wybił sobie w pracy bark i to na cztery dni przed urlopem. Mimo ośmiu godzin oczekiwania w szpitalu na ostateczną diagnozę lekarską, w których prześwietlano bark dwukrotnie, a konsultowano trzykrotnie, to dostał pozwolenie na podróż z ręką na temblaku,
ale mogliśmy realizować swój towarzyski plan spotkań z rodzinką i naszą czeską przyjaciółką, której tym razem chcieliśmy pokazać Warszawę
i moje rodzinne strony. Pogoda nam dopisała na całej trasie zwiedzania, a dobra organizacja pozwoliła być tam, gdzie zaplanowaliśmy, ale o szczegółach już w kolejnym podsumowaniu miesiąca;)
Dodaj komentarz