WRZESIEŃ 2022
przez Ola @ Styczeń 26, 2023
Nasz wrześniowy przyjazd do kraju zaplanowaliśmy tak, by odwiedzić Łódź, gdzie pogoda wciąż pozwalała na działkowe spotkania w ciepłych promieniach słońca. Wśród soczystej i kwietnej przyrody czas płynął przyjemnie wolno i dawał poczucie prawdziwie urlopowego nastroju.
Zgodnie z dalszym harmonogramem, pojechaliśmy na Kujawy, by pokazać naszej czeskiej Przyjaciółce moje rodzinne strony… i znów mieliśmy szczęście z pogodą, co widać na poniższych fotkach, zrobionych na włocławskich Bulwarach
i na spacerze wokół Jeziora Czarne…
Idealnym dopełnieniem było domowe ciasto z malinami, którym raczyliśmy się do kawy…
Kolejnego, pięknie jesiennego dnia pojechaliśmy z Martiną do Torunia, by zobaczyła skąd pochodzą pierniki, które tak zawsze jej smakowały:) Spędziliśmy tam cudowny czas, spacerując po Starym Mieście, robiąc przerwy na kawę i… kontemplowanie nadwiślańskich krajobrazów. W uroczej księgarni kupiliśmy kilka książek m. in. „Wielką historię małej wyspy.” - B. Egill, czy kryminał „Wiosna zaginionych” – Anny Kańtoch, które zostawiliśmy w księgarni, by odebrać tuz przed wyjazdem i nie chodzić z dodatkowym bagażem. Nasz zachwyt nad miastem, toruńskimi piernikami i mile spędzonym czasem sprawił, że wsiedliśmy do pociągu… bez książek, zapominając po nie wrócić:( Dzięki uprzejmości właścicieli księgarni dotarły do nas pocztą w ciagu następnych kilku dni, ale… nie zdążyliśmy już wziąć ich ze sobą… No, cóż, skleroza nie boli, ale brak tych książek nas Wyspach już tak. Szkoda!
Wspólnie pojechaliśmy też do Warszawy skąd my mieliśmy wylecieć do Londynu, a Martina wrócić pociagiem do Pragi. Pozwiedzaliśmy sobie jeszcze wspólnie kilka miejsc, zaglądając w te bardziej turystyczne…
i w miejsca, które lubiliśmy, kiedy sami mieszkaliśmy w Warszawie jak np. ogrody Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego…
czy klimatyczne Powiśle.
Planowo powinniśmy wylecieć do Londynu późnym popołudniem… ale tak się nie stało, o czym dowiedzieliśmy się dopiero wieczorem na lotnisku. Był 8 września 2022 i to właśnie wtedy świat obiegła informacja, że… zmarła Królowa Elżbieta II. Nie mieliśmy nawet możliwości posłuchać i popatrzeć na wiadomości z Londynu, ponieważ trzeba było szybko poinformować nasze szefostwo, że nie będzie nas w pracy przez kolejne dwa dni, a pózniej złapać jeszcze Martinę na mieście, by wykorzystać ten darowany czas na wspólne zwiedzanie:) Niestety, do tej pory nie dowiedzieliśmy od linii lotniczych ani od lotniska w Warszawie czym spowodowane było jego odwołanie, ale przecież fakty można łatwo połączyć, tylko nikt nie chciał tego odpowiednio nazwać. Ostatecznie, po odstaniu w długiej kolejce, zostaliśmy zakwaterowani w Hotelu Sobieski, gdzie zostawiliśmy plecaki
i wolni od bagażu mogliśmy pokazywać Martinie wieczorną stolicę:)
Wiedząc, że samolot mamy dopiero w sobotę wieczorem, pożegnaliśmy Martinę kolejnego dnia na Centralnym, skąd planowo pojechała do Pragi, a my spontanicznie… do Łodzi, by pobyć z rodziną i zaczerpnąć jeszcze domowej atmosfery oraz klimatu samego miasta.
Sobota przyniosła nam kolejne niespodzianki, bo mimo, że dojechaliśmy do Warszawy o czasie
i siedzieliśmy już nawet w samolocie do Londynu, to kazano nam z niego wysiąść, by… znów ogłosić uziemienie samolotu. Kiedy w niemałym stresie, organizowaliśmy na Okęciu dalszy plan podróży, okazało się, że nie ma możliwości powrotu z Warszawy aż… do wtorku. Z uwagi na obowiązki zawodowe, nie mogliśmy sobie już na to pozwolić i… po nocy spędzonej w kolejnym hotelu, tym razem w Mercure
wyruszyliśmy rano do Wrocławia,
skąd po południu szczęśliwie wylecieliśmy na Wyspy… W Londynie zastaliśmy żałobę narodową i symbole pamięci o Królowej w każdym możliwym miejscu…
oraz ciągnące się kilometrami kolejki mieszkańców i turystów, chcących jeszcze osobiscie pożegnać Królową przed pogrzebem w Katedrze Westminsterskiej…
Mnie najbardziej wzruszyła ilustracja, przedstawiająca tęskniącego Księcia Filipa, który doczekał się spotkania z miłością swojego życia,
tyle, że już w całkiem innych okolicznościach…
Dodaj komentarz