Wieś spokojna, czyli… Londyn inaczej

przez Ola @ Czerwiec 13, 2013

Myśląc o Londynie jako wielomilionowej metropolii, trudno uwierzyć, że jest tutaj tak dużo zieleni. Każde osiedle ma swoje zaciszne skwery, a każda dzielnica lokalne parki. Nawet w ścisłym centrum, gdzie każdy metr kwadratowy jest na wagę złota, tereny zielone zajmują ogromną powierzchnię!

Ten park, do którego Was dziś zabiorę to Hampstead Heath, położony w północnej części Londynu, zaledwie 6 km od Trafalgar Square… Do dyspozycji jest aż 320 hektarów, więc naprawdę jest gdzie wypocząć! 

Większość parku to dzikie tereny, co powoduje, że od razu inaczej się w nim oddycha,   a otaczająca cisza, pozwala usłyszeć własne myśli… W oddali, wśród zieleni, stoi sobie dumnie Kenwood House, którego początki datuje się na XVII wiek, a który obecnie należy do angielskiej instytucji rządowej – English Heritage, opiekującej się narodowymi zabytkami, przy dofinansowaniu Departamentu Kultury, Mediów i Sportu. 

Dom ten, początkowo należał do Williama Murrey’a (znanego historii jako lord Mansfield), a współcześnie posłużył m. in. ekipie filmu „Notting Hill” za jedno z miejsc akcji. Dziś mieści się tam muzeum, które polecam, szczególnie wielbicielom malarstwa i sztuki.

Wśród bujnej roślinności Hampstead Heath na uwagę zasługuje… drzewo chusteczkowe (Handkerchief tree), którego białe kwiaty, przypominają zawieszone chusteczki… Widziałam je tam po raz pierwszy, ale podobno to nie taki rzadki okaz na Wyspach.

Ogromna powierzchnia parku, a do tego stawy i mnóstwo zieleni przypomina wiejski klimat… W takich okolicznościach przyrody:) czas płynie niesamowicie wolno, a ogólna atmosfera tego miejsca sprawia, że można się tu trochę poczuć… Anią na zielonym wzgórzu i podobnie jak ona, nieustanie rozpływać w zachwycie:)

W ostatnią sobotę znalazłam się w tym parku przypadkowo i to dopiero przed godziną 20, kiedy znikała już jasność dnia, pochmurnego na dodatek… Zamiast czekać na autobus, wolałam przejść się pieszo, a skróty prowadziły właśnie przez Hampstead:) 

Wydłużyłam sobie trochę drogę do domu, ale dotleniłam się przed snem i nabrałam pewności, że moje nowe trampki, które miałam na nogach były bardzo dobrą inwestycją. Świetnie nam się razem maszerowało i pewnie wkrótce to powtórzymy;)

Miłego weekendu… jak najdalej od szklanych domów!

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz