Słowo do Słowa

Od jakiegoś czasu czuję się bardziej zmęczona w ciągu dnia niż kiedyś… Po całym dniu, trudno mi znaleźć tę samą energię, co jeszcze kilka miesięcy temu, a jedyna niedziela, którą mam wolną od pracy, nie wystarcza, by się zregenerować przed kolejnym roboczym tygodniem. Wiem, wiek robi swoje i młodsza już nie będę, ale przecież w sercu mam nadal… 25 lat;)

Faktem jest, że wciąż śpię mniej niż powinnam, bo przeciągam wieczory w nieskończoność, by mieć jak najwięcej tego czasu dla siebie. Niestety doby rozciągnąć się nie da, dlatego coś zyskuję, ale kosztem snu i dlatego zmęczenie ciągnie się za mną przez pół dnia, przypominając o sobie bezlitośnie jak tylko spojrzę w lustro… Do tego wszystkiego dochodzi niewystarczające nawilżenie skóry, zimowe różnice temperatur i chroniczny brak słońca, a teraz także zamknięcie w domach i brak swobodnego podróżowania, co sprawia, że wzrasta poziom stresu i w konsekwencji negatywnie wpływa na moje codzienne samopoczucie.

Kiedy w końcu udało mi się namówić lekarza pierwszego kontaktu, by skierował mnie na podstawowe badania krwi i kiedy później łaskawie udało mi się dodzwonić i je omówić, to okazało się, że mam niedobór żelaza i to właśnie jego niewielka ilość powoduje moje zmęczenie. Znając przyczynę, zawsze łatwiej wprowadzić plan naprawczy, jednak zamiast wybierać najprostsze rozwiązanie wspomagania się suplementami w tabletkach, zamierzam wybrać naturalne produkty, bo przecież żelazo jest m.in. w rybach, orzechach, awokado, kaszach, roślinach strączkowych, brokułach, szpinaku i brukselce. Natomiast, jeśli chodzi o skórę, to zaczęłam już kurację kremem z witaminą C, by ją odżywić i nadać świeżości,

szczególnie przed nadchodzącą wiosną, bo ta jest już coraz bardziej widoczna, no… przynajmniej w Londynie:)

Czekam na nią i… na efekty moich bieżących działań. Trzymajcie kciuki!