Z wizytą we Wrocławiu – Spacer po mieście, cz. 1
przez Ola @ Sierpień 27, 2022
Zwiedzanie Wrocławia zaczęliśmy od słonecznego spaceru po dzielnicy – Nadodrze, by przyjrzeć się bliżej okolicy w której wtedy mieszkaliśmy…
Przy leniwej niedzieli zatrzymaliśmy się na kawę w nadrzecznym klimacie, ale niestety szybko okazało się, że z niezbyt miłą obsługą samego właściciela lokalu, co zaskakuje tym bardziej, że pochodzi ze słonecznej Portugalii.
W związku z powyższym nie rozsiadaliśmy się na długo w tarasowych krzesłach, tylko ruszyliśmy przed siebie urokliwymi ulicami umajonego miasta na spotkanie z dawno nie widzianą kumpelą, by mogła w końcu pokazać nam swój Wrocław…
Po spacerze wzdłuż bulwarów, podczas którego wspominaliśmy i nadrabialiśmy tematyczne zaległości, nie mogło nas zabraknąć w Rynku, gdzie już wyraźnie tętniło niedzielne życie. W kolejnych dniach naszego pobytu kręcono tam film „Sobowtór” w reżyserii Jana Holoubka, na potrzeby którego, Wrocław stał się… Strasburgiem, ale nie zmieniliśmy naszych planów, by podpatrywać pracę ekipy filmowej, ponieważ jeszcze sporo mieliśmy przed sobą.
Jak podają źródła historyczne, granice Rynku wytyczono już w XIII wieku. Odtąd był największym placem handlowym miasta, który dziś, z licznymi kafejkami i sklepikami, stanowi jego serce. W centralnym punkcie placu stoi okazały Stary Ratusz, w którym zwykle odbywają się uroczystości państwowe, a w jego otoczeniu, co roku, studenci witają nowy rok akademicki, śpiewając z władzami tamtejszych uczelni „Gaudeamus igitur”. To tam obywają się też różne targi, festiwale, a przede wszystkim Jarmark Bożonarodzeniowy i miejski Sylwester.
Tuż przy wejściu do Ratusza znajduje się pomnik Aleksandra Fredry, który przewieziono ze Lwowa w 1956 roku, a który musiałam zobaczyć, z uwagi na sentyment do ulicy, przy której mieszkałam w swoim rodzinnym mieście przez 21 lat.
W dalszej części spaceru doszliśmy do dzielnicy Czterech Wyznań, zamiennie nazywana dzielnicą Wzajemnego Szacunku lun dzielnicą Czterech Świątyń, symbolizująca różnorodność oraz tolerancję kulturową i religijną. Jest tu wiele klubów muzycznych, punktów gastronomicznych oraz kino „Nowe Horyzonty”, w którym odbywają się największe festiwale filmowe.
Spodobało nam się w tym miejscu na tyle, że postanowiliśmy dać odpocząć kończynom i usiąść w „Woosabi”, poleconej przez naszego miejskiego przewodnika, by skorzystać z ich urozmaiconego menu, ponieważ głód na poważnie zaczynał zaglądać nam już nie tylko w oczy:)
Wzmocnieni, kontynuowaliśmy nasze wspólne zwiedzanie rozglądając się nie tylko na boki,
ale przede wszystkim pod nogi, by nie przeoczyć pomnika „ku czci zwierząt rzeźnych”
oraz wrocławskich krasnali, których, pod koniec dnia, mieliśmy już sporą kolekcję… Wrocławskie krasnale urodziły się w latach 80-tych XX wieku, kiedy Pomarańczowa Alternatywa walczyła z komunizmem, rysując je na murach miasta. W 2005 roku, murale zastąpiono rzeźbami i stworzono imponującą kolekcję, składającą się z ponad 400 krasnali.
Atrakcją dla dzieci (ale i niektórych dorosłych) jest kolekcjonowanie ich na tzw. Szlaku Krasnali, odnajdując kolejne skrzaty ze stworzoną specjalnie mapą.
Niestety, pomnik tego pierwszego – Papy Krasnala jest tak mało plastyczny, że nie wyjmowałam nawet aparatu, bo szkoda było robić zdjęcie… rzeźbie przypominającej zawodnika sumo.
Nie wiadomo kiedy, powoli zaczęło zachodzić słońce, a my wciąż nie mogliśmy się nagadać,
dlatego skorzystaliśmy z zaproszenia naszej kumpeli i wspominaliśmy te nasze stare czasy już w jej mieszkaniu do bardzo późnego wieczora:)
Cdn…
Dodaj komentarz