Z wizytą w Szkocji, cz. 5 – Glasgow
przez Ola @ Sierpień 13, 2021
Na dalszym etapie odkrywania Szkocji mieliśmy zaplanowaną jeszcze jedną, ostatnią już krajoznawczą wycieczkę w głąb górzystego lądu. Zanim naszym oczom znów ukazały się zielone krajobrazy Szkocji, czekało na nas jej największe miasto, czyli… Glasgow.
Choć jest większe od Edynburga, to od lat żyje w jego cieniu, co potwierdza większość mieszkańców. Obrazowo został on nawet przyrównany do pogrzebu, ze względu na mentalność ludzi i konieczność ubierania garniturów tylko z takiej okazji, natomiast Edynburg… do wesela, z uwagi na pozytywną energię, naturalną młodość i codzienną elegancję;)
Biorąc pod uwagę, że te dwa miasta konkurują ze sobą o wpływy jak chociażby Łódź z Warszawą, Toruń z Bydgoszczą, Słupsk z Koszalinem, Kielce z Radomiem czy Śląsk z Zagłębiem, to może powinno się uznać to za zbyt dosadne porównanie, jednak my, już po pierwszych kilometrach, odnieśliśmy takie samo wrażenie i niestety nie zmieniliśmy zdania do końca naszego pobytu…
Zwiedzanie zaczęliśmy zaraz po dotarciu do hotelu, skąd wybraliśmy się na długi spacer do portowej części miasta,
by przy okazji zobaczyć trójmasztowy, wiktoriański statek towarowy – Glenlee, zbudowany w lokalnym porcie w 1896 roku.
Później, już w ścisłym centrum, zwiedziliśmy Katedrę św. Mungo
i znajdujący się na jej tyłach historyczny cmentarz, położony na wzgórzu,
skąd można popatrzeć na miejską panoramę.
Glasgow to ośrodek studencki, choć w ogóle tego nie odczułam:) Spacerując po jego ulicach młodość nie rzucała się w oczy, ale pewnie w tym czasie młodzież akademicka siedziała akurat na swoich wykładach:) Warto dodać, że od strony kulturalnej miasto dysponuje m. in. Galerią Sztuki Nowoczesnej, Muzeum i Galerią Sztuki – Kevingrove, oraz Centrum Nauki i Techniki, więc jest gdzie pójść i co robić, gdy mamy dość miejskiego zgiełku albo gdy zawiedzie pogoda.
Podczas naszego zwiedzania Szkoci szykowali się do meczu z Anglią, rozgrywanego na własnym stadionie w ramach Mistrzostw Europy. Od rana można ich było spotkać na zaawansowanych rozmowach w stworzonych przez siebie strefach kibica, gdzie przy szklance lokalnego piwa, umilali sobie czekanie.
Zajrzeliśmy też na handlową ulicę miasta - Buchanan Street,
ale zaraz potem wróciliśmy w węższe i spokojniejsze alejki…
Dwa dni, które przeznaczyliśmy na poznanie Glasgow wystarczyło nam w zupełności i w przeciwieństwie do Edynburga, wyjechaliśmy stamtąd bez turystycznego niedosytu.
Cdn…
Dodaj komentarz