Z wizytą w Portugalii, cz. 4 – LIZBONA, odsłona pierwsza
przez Ola @ Listopad 9, 2019
Wizytą w Aveiro symbolicznie zakończyliśmy nasz pobyt w tej części Portugalii i zgodnie z kalendarzem, dokładnie w dniu Urodzin Małżona, przenieśliśmy się do Lizbony.
Początkowo planowaliśmy dotrzeć tam, korzystając z krajowego połączenia lotniczego, który z Porto trwa zaledwie 45min. ale wliczając czas dojazdu z i na lotnisko, odprawę oraz sam lot, wyszło mniej korzystnie niż 3-godzinna podróż pociągiem, którym oboje lubimy podróżować. W związku z powyższym przyjechaliśmy do stolicy Portugalii… na szynach, osiągając po drodze prędkość… 225km/godz.
Po kilku dniach spędzonych w Porto i okolicach, postawiłam Lizbonie poprzeczkę dość wysoko i niestety, po pierwszym dniu zwiedzania, chciałam wracać z powrotem. Na szczęście kolejny dzień długich spacerów po stolicy zmienił mój punkt widzenia o 180st, ale już teraz wiem, że klimat tego miasta tworzą głównie jego mieszkańcy, szczególnie Ci starsi, o niesamowicie ciepłym spojrzeniu i uśmiechu. Ci, przesiadujący na pobliskich skwerach, pijących poranną kawę z sąsiadami przed domem, czy wędkujących nad rzeką. By poznać choć kilka kolorów Lizbony, najlepiej zajrzeć do różnych dzielnic, zejść z głównych szlaków i zagłębić się w szczegóły, które bardzo szybko ułożą się w plastyczną kompozycję…
Nasze zwiedzanie zaczęliśmy od najstarszej i najbiedniejszej dzielnicy – ALFAMA, której nazwa w języku arabskim oznacza „miejsce w źródłach”, gdzie jak się okazuje większość kamienic często nie ma łazienek, przez co mieszkańcy zmuszeni są do korzystania z publicznych toalet. Wąskie ulice i odrapane fasady budynków tworzą ciekawe tło do zdjęć i ze względu na ten autentyczny charakter jest bardzo chętnie odwiedzana przez turystów.
W jej mniej nasłonecznionej części (czyżby?) - Mouraria narodziło się fado, które słychać tam teraz wieczorami w każdej tawernie. W XVIII wieku, jeszcze lokalnie, ten gatunek muzyki rozpowszechniła Maria Severa, a współcześnie, już na całym świecie, promuje go, wychowana w tej części miasta – Mariza.
By odkryć uroki tego zakątka i uniknąć tłumów podążających w stronę Zamku Jerzego (Rue de Santa do Castelo), trzeba przyjść wcześniej, by móc jeszcze w dziennym świetle dostrzec detale, które wręcz idealnie komponują się z rzeczywistością i wpływają na całokształt tamtejszej atmosfery.
Nasza urocza miejscówka, którą tradycyjnie znaleźliśmy na aplikacji AirBnB
mieściła się w sąsiedztwie GRACY – najwyżej położonej dzielnicy Lizbony i to właśnie stamtąd zobaczyliśmy pierwszą panoramę miasta (Miradouro De Mossa Senhora Do Monte) przy okazji delektując się kawą z Cafe A. Brasileira, parzoną w Lizbonie od 19.11.1905.
Najbardziej zniszczoną trzęsieniem ziemi w 1755 roku była dzielnica BAIXA. Zbudowana od podstaw stanowi dziś serce miasta z symetrycznym układem ulic oraz jednym z najbardziej rozpoznawalnych placów Lizbony - Praça do Comércio, gdzie symboliczna brama miasta oddziela komercyjną ulicę – Rua Augusta,
oraz najstarszą i zarazem ulubioną kafejkę portugalskiego poety – Fernando Pessoa, od rzeki Tag,
której nabrzeże (Cais das Colunas) wyraźnie zaludnia się przed zachodem słońca, tworząc pocztówkowe obrazki.
Idąc w drugą stronę, ulicą Augusta, na której oprócz tradycyjnych sklepów odzieżowych, punktów gastronomicznych, czy pamiątek, znajdziecie również te dla znawców trunku i kolekcjonerów,
dotrzecie do drugiego reprezentacyjnego placu w tej dzielnicy - Praça de D. Pedro IV przy Rua dos Sapateiros, popularnie zwany Rossio.
Oprócz pomnika króla Pedro IV, znajdziecie tam jeden z chętniej odwiedzanych sklepów w Lizbonie – „O Mundo Fantastico Da Sardinha Portugesa”, sklep z sardynkami – symbolem Portugalii… w puszce, popularnych wśród turystów jako oryginalny i zarazem praktyczny prezent z podróży:)
Naturalnym przedłużeniem dzielnicy Baixa jest Avenida da Liberdade – ponad kilometrowa aleja, łącząca Praça dos Restauradores z Praça do Marquês de Pombal, zajmująca obecnie 35 miejsce na liście najdroższych ulic świata. My przejechaliśmy nią… na hulajnodze:)
Cdn…
Dodaj komentarz