Z wizytą w Gdyni…

przez Ola @ Wrzesień 17, 2015

W zeszłym tygodniu, zgodnie z planem wybrałam się do Gdyni… Byłam tam tylko cztery dni, ale znów mam co wspominać…
Celem nadrzędnym tego wyjazdu była wizyta we własnym eM, w którym robi się coraz przytulniej, z czego oczywiście cieszą się najbardziej jego przyszli mieszkańcy:)

e

I choć jeszcze nie czuć w nim pieczonego chleba, to już od progu wita cudny zapach… drewna, które obficie wykorzystujemy do dekoracji, więc trudno się w sumie dziwić, że pachnie nim jak w tartaku:)

t

Podczas, gdy mieszkanie się upiększało, ja – w roli budowlanego pomocnika – biegałam po mieście, szukając m.in. kołków do betonu, czy odpowiednich wierteł;)
Odebrałam też zaległe przesyłki oraz swój dowód osobisty, który czekał na mnie od lipca i po raz kolejny oswajałam okolicę.

1b

A, że pogoda była cudna, to nie mogłam sobie odmówić wizyty na plaży, gdzie przysiadłam na chwilę, by popatrzeć na morze, które po wakacyjnym sezonie ma dla mnie jeszcze więcej uroku…

8

7

W sobotę obowiązkowo wybraliśmy się do „Mikroklimatu” na degustację naszych ulubionych deserów słoikowych:)

5

a na popołudniowa kawę wstąpiliśmy do „Cyganerii” - najstarszej kafejki w Gdyni. Rozpoczęła swoją działalność w 1946 roku, a od 1989 prowadzi ją wnuczek właścicielki, któremu podobno udało się utrzymać dawny klimat tego miejsca, mimo przeprowadzonego tam niedawno  generalnego remontu. Dla nas to kolejna świetna miejscówka!

1a

Mimo uciekającego czasu, udało nam się jeszcze spotkać z rodziną i pojechać w niedzielę  na Półwysep Helski,

u

ale o tym już  następnym  razem…

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz