Wakacyjne pakowanie
przez Ola @ Czerwiec 16, 2014
Niedługo wakacje, ale zanim będziemy leniwie rozciągać swoją nową codzienność, czy wręcz przeciwnie, aktywnie zdobywać nowe lądy, to najpierw trzeba się spakować…
Choć zdążyłam się już przyzwyczaić do bardzo wczesnych i długich podróży, czy też spania tylko po parę godzin, to do pakowania nie umiem przywyknąć i myślę, że zawsze będzie mnie stresowało…
Moje obczyźniane życie i związane z tym dość częste wyjazdy już dawno powinno dać mi tytuł mistrza… w zapełnianiu walizki, ale niestety jeszcze nie zasłużyłam. Z wyjazdu na wyjazd obiecuję sobie, że następnym razem wyciągnę odpowiednie wnioski, a poprzednie doświadczenia skutecznie przyspieszą ten proces, ale w praktyce wciąż przeciąga się to w nieskończoność…
W tym roku postanowiłam trzymać się kilku kluczowych zasad i…
1. Nie zamierzam zabrać więcej niż dwóch par butów – jedne na długie, górskie wędrówki i zarazem gorszą pogodę, a drugie – sandały na miejskie spacery.
2. Swoje ubrania tradycyjnie połączę w zbliżone kolorystycznie zestawy, by móc je później ze sobą wymieniać.
3. Wezmę na pewno tylko jeden rozpinany sweter lub cieńszy polar, by w razie konieczności z łatwością móc założyć go pod kurtkę przeciwdeszczową – obowiązkową na urlopowej liście.
4. Przed wyjazdem postaram się też dowiedzieć na co mogę liczyć w docelowym miejscu, by niepotrzebnie nie podwajać swojego wakacyjnego ekwipunku, a takie produkty jak pasta do zębów, czy żele myjące zawsze kupuję na miejscu.
5. Dobrym rozwiązaniem są mini kosmetyki, czyli tzw. travel size, ponieważ idealnie sprawdzają się w każdej podróży. Dzięki takiej wersji nie dźwigamy, zyskujemy dodatkowe miejsce w walizce, no i nie wracamy z połową butelki do domu;)
6. Wakacje nigdy nie rozleniwiają mnie do tego stopnia, bym nie mogła codziennie wyprać sobie skarpetek, dlatego na dwa tygodnie pobytu zabieram do torby tylko 5 – 6 par, a nie 14, dzięki czemu znów mam trochę wolnej przestrzeni do wykorzystania:) Przecież lato sprzyja szybkiemu schnięciu, więc nie ma obaw, że ich braknie, ale gdyby pogoda jednak w tym nie pomagała, to zawsze można wykorzystać… kolonijny patent na podsuszanie i usunąć namiar wody, rolując je w ręczniku;)
7. W podróży cięższe ubrania np. jeansy, czy trapery zawsze mam na sobie, a nigdy w walizce, szczególnie w samolocie, gdzie linie lotnicze ograniczają wagę i wielkość bagażu.
8. W związku z powyższym, zawsze przed wyjściem ważę przygotowaną torbę, by w razie potrzeby móc jeszcze coś przepakować w domu, a nie dowiedzieć się o jej nadwadze na lotnisku i zwiększyć sobie niepotrzebnie koszty wyjazdu.
9. Mój, zwykle aktywny wypoczynek nie pozwala na długie czytanie, ale tym, którzy chcą właśnie wtedy nadrobić księgarskie zaległości i przeczytać kilka lektur podczas urlopu, to szczerze polecam ich elektroniczne wersje. W jednym urządzeniu możecie mieć tysiące takich e-book’ów i siedząc na przykład na plaży, przebierać w spisie jak na sklepowych półkach. Wtedy, w zależności od nastroju znajdujecie sobie tę właściwą do czytania i nie musicie być skazani tylko na jedną, która przecież nie zawsze musi okazać się prawdziwie pasjonującą lekturą…
Teoria wypunktowana, ale jak będzie naprawdę, to czas pokaże i to już wkrótce;)
A Wy macie jakieś swoje sprawdzone, bagażowe patenty… Jeśli tak, to podzielcie się tym ze mną koniecznie, może uda mi usprawnić moje przygotowania;)
Udanego tygodnia, a szczególnie… tego przedłużonego weekendu!!!
Dodaj komentarz