W centrum Łodzi…
przez Ola @ Sierpień 12, 2020
Zmieniona po raz trzeci data naszego wylotu do Londynu sprawiła, że mogliśmy znów wyruszyć z Gdyni do centrum kraju, by odwiedzić rodzinkę oraz wspólnych znajomych. Cieszyłam się na ponowną wizytę w Łodzi, ponieważ podczas ostatniego pobytu czułam ten miejski niedosyt…
i nie wyobrażałam sobie, by wyjechać na Wyspy bez pożegnania z „Pietryną”. „Pietryna”, czyli ulica Piotrkowska została otwarta w 1823 roku i była najważniejszym traktem wokół którego zaczęło budować się miasto. Do dziś jest jedną z najdłuższych ulic handlowych w Europie, a zarazem reprezentacyjnym deptakiem Łodzi, z mnóstwem zabytkowych XIX i XX-wiecznych kamienic.
Przez pierwszy rok mojej edukacji w tym mieście, Piotrkowska sąsiadowała z ulicą, przy której mieszkałam, dzięki czemu, prawie codziennie mogłam się nią cieszyć. Uwielbiałam spędzać wolny czas w tamtejszej galerii fotograficznej, szperać w antykwariatach i zaglądać w podwórza, z których każde ma jakąś swoją historię.
Tam, gdzie kiedyś chodziłam na wagary i przy okazji zajadałam się najlepszymi sajgonkami w mieście, randkując z przyszłym mężem,
znajduje się teraz „Off Piotrkowska”, stworzona dla tzw. przedstawicieli przemysłu kreatywnego. We wnętrzach dawnej fabryki bawełny – Franciszka Ramischa, mieszczą się przytulne klubokawiarnie, kluby muzyczne, a także pracownie miejscowych projektantów mody i lokale usługowe.
Artystyczna była też herbata zimowa, którą pomimo lata, zamówiłam sobie w jednej z tamtejszych restauracji. Już składając zamówienie, czułam pod skórą, że będzie to świetny wybór i zarazem prawdziwa uczta, nie tylko dla podniebienia, ale również i dla oczu.
„Off Piotrkowska” tętni życiem do późnych godzin nocnych, a ten pofabrykancki klimat sprawia, że chce się tam wracać – Wy też zajrzyjcie koniecznie! Pozdrawiam wieczornym kadrem z Parku Sienkiewicza!
Dodaj komentarz