Telewizja Polska – 60 lat minęło…

przez Ola @ Październik 25, 2012

Dokładnie 25 października 1952 roku pojawiła się polska telewizja… Od pewnego czasu TVP informuje o swoim Diamentowym Jubileuszu regularnie, a na Woronicza, czy w innych, lokalnych ośrodkach, trwa świętowanie… to już przecież 60 lat!!!

Z tego, co ostatnio na ten temat przeczytałam dowiedziałam się, że początkowo planowano uruchomić telewizję już w 1941 roku, ale wojna przerwała plany, nie tylko takie zresztą, dlatego pierwszy, premierowy program, pojawił się jesienią… jedenaście lat później. Jego scenariusz, uznany był za tajemnicę państwową, dlatego trzymano go w kasie pancernej, ale trwał tylko 15 min. ponieważ lampy ogrzewały studio do 40 st. i zwyczajnie trudno było dłużej pracować w takiej temperaturze.

Początkowo nie każdy dom miał swój własny telewizor, dlatego programy oglądało się wspólnie na świetlicy, czy w zakładach pracy, a nawet na wystawach sklepowych i co ciekawe… dźwięku słuchając przez radio… Rok później, stały program pojawiał się już trzy razy w tygodniu, na 30 min. a w 1957 roku, po raz pierwszy zapowiedziano pogodę i poprowadzono transmisję meczu. W ten sposób telewizja stawała się coraz bardziej atrakcyjna, dlatego uznano, że za luksus trzeba płacić i od tamtej pory, należało rejestrować odbiorniki i uiszczać abonament.

Od 1958 roku, stałym punktem wieczoru był „Dziennik”, który zawsze o godz. 20, informował obywateli o najważniejszych wydarzeniach. Po siedmiu latach zmieniono godzinę nadawania na 19.30 i tak pozostało do dzisiaj…

Dla mnie telewizja była magiczna… Poza głosem koguta z „Teleranka”, który słyszałam najczęściej jako dziecko, były również głosy prezenterów – Jana Suzina, czy Edyty Wojtczak. Dobrze pamiętam też Krystynę Loskę i Bogumiłę Wander, ponieważ zawsze próbowałam je naśladować, uśmiechając się wdzięcznie do niewidzialnej kamery w swoim pokoju. Mogłam godzinami czytać od góry do dołu cały program telewizyjny… z gazety, marząc o takiej samej pracy w przyszłości…

I pomyśleć, że na początku, prezenterzy w ogóle nie wiedzieli, czy są na wizji, czy nie, dlatego widzowie często zaskakiwani byli jakąś śmieszną sytuacją, zza kulis… Wiem od swojej mamy, że legendarną już „wpadkę”, zaliczył aktor Bronisław Pawlik. Po zakończeniu programu: „Miś z okienka”, który wtedy prowadził, zażartował sobie, mówiąc do wciąż włączonej jak się później okazało, kamery: „A teraz, drogie dzieci, pocałujcie misia w d***.” Poszło w Polskę, dlatego jego miejsce, zajął wkrótce Stanisław Wyszyński. Mimo lepszego sprzętu i ogromnego postępu technicznego, „wpadki” telewizyjne zdarzają się nadal i najlepiej dokumentuje to program „Łapu Capu”, zbierając każdego tygodnia takie kwiatki z różnych stacji i prezentując je w wesołym bukiecie… na Canal+ choć z uwagi na swobodniejsze czasy, mają one już zupełnie inny wymiar.

Kiedyś, oglądanie telewizji na jednym, czy dwóch kanałach, ze „Starym kinem”, „Koncertem życzeń”, czy „Wieczorynką” było prawdziwym świętem… Dzisiaj, od wielkiego święta w ogóle ją oglądam, ponieważ,  mimo ogromnej ilości polskich i zagranicznych programów, często nie ma tam nic interesującego… Jak widać… 60 lat temu, mniej znaczyło więcej, bo chodziło o ich jakość, a nie tylko liczbę w pakiecie telewizji kablowej…

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz