Pożegnania nie będzie…

przez Ola @ Styczeń 25, 2013

To był dla mnie pełen emocji dzień, który według wcześniejszych planów, powinien być moim ostatnim w obecnym miejscu pracy… Powinien, ale nie był!

Wszystko się zmieniło, a tak naprawdę to… zostaje po staremu, ponieważ krótko mówiąc… nigdzie się nie wybieram! Nie zawsze intuicja daje mi znaki, by wiedzieć, które decyzje powinnam podjąć, ale tym razem, w połączeniu z innym ważnym faktem związanym z wewnętrznym transferem, głośno do mnie przemówiła…

Nie mogłam jej nie posłuchać, bo to był krzyk, a nie szept, więc nie licząc się z konsekwencjami, na cztery dni przed planowanym rozpoczęciem, zrezygnowałam ze stanowiska na Oxford Street…

Nawet nie przypuszczałam, że z tej mojej nagłej decyzji tak bardzo będą zadowoleni szefowie i pozostali ludzie z zespołu… Ich szczerą radość i wszystkie pozytywne emocje, które mi okazali będę pamiętała do końca… Było warto:)

Choć „alarm transferowy” został odwołany, to zgodnie z obietnicą przyniosłam do pracy dwa ciasta… Śmialiśmy się, że dwa, bo jedno na pożegnanie, a drugie na powitanie, ale nie potrzebowałam szukać powodów, by je zjeść, szczególnie z tą ekipą:) Właśnie ze względu na atmosferę, to miejsce jest jak mój drugi dom, dlatego zdecydowałam, by się z niego nie wyprowadzać… w nieznane, ponieważ komfort psychiczny jest dużo ważniejszy niż wszystkie sekcje, czy stanowiska razem wzięte… i jest teraz tym, czego pragnę najbardziej! To była zaskakująca decyzja (szczególnie dla ekipy z Oxford Street), ale jestem pewna, że dobrze zrobiłam!!!

 

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz