Od schroniska do schroniska, czyli… rajd po Beskidzie Śląskim, cz. 4
przez Ola @ Lipiec 1, 2016
Kolejny raz tradycyjnie powitało nas słońce, obiecując cudowne widoki na zaplanowanej trasie… Ale już po godzinie zaczęło się z nami bawić w chowanego i to gdzie? Przy „Chacie wuja Toma”, gdzie dzień wcześniej ulewa zmieniła nasze plany.
Na szczęście, na tamtą chwilę nie spadła ani jedna kropla deszczu, dlatego kontynuowaliśmy nasz spacer przez Trzy Kopce…
i Stołów (1035m)
prosto do schroniska na Błatniej (891m)
Tam odpoczęliśmy trochę przed kolejnym etapem wyprawy,
i w sympatycznym towarzystwie pokonywaliśmy kolejne kilometry
Planowo dotarliśmy do Brennej - niesamowicie czystej i, co nietypowe w polskim krajobrazie, zupełnie pozbawionej banerów reklamowych – wsi na Śląsku Cieszyńskim.
W Brennej w ogóle się nie rozgościliśmy, bo jak to w takich małych miejscach bywa, zamiast liczyć na komunikację, trzeba liczyć na swoje nogi. Podczas powrotnej drogi do Szczyrku było już słychać nadchodzącą burzę, ale mimo sporej odległości do naszej docelowej bazy, dała nam czas na bezpieczne dotarcie do miasta, chociaż
już nie do domu. Burza z ulewnym deszczem trwała ponad półtorej godziny i wierzcie mi, że w życiu się tak nie bałam…
Cdn…
Dodaj komentarz