Moje obcowanie ze sztuką

przez Ola @ Grudzień 10, 2012

Tak jak zaplanowałam, w sobotnie popołudnie otaczałam się sztuką i sztukaterią… ciesząc oczy bogatą kolekcją eksponatów „Victoria & Albert Muzeum”

Ten artystyczny obiekt mieści się w londyńskiej dzielnicy South Kensington, obok Muzeum Historii Naturalnej  i Muzeum Techniki. Powstało w 1852 roku i obecnie, na 51 000 m kw. można znaleźć różnego rodzaju dzieła z całego świata…

Na kilku poziomach budynku można podziwiać  wyroby ze szkła, metalu i ceramiki oraz rzeźby i meble… 

Jak na największe muzeum sztuki i projektowania przystało, do dyspozycji gości jest aż 145 galerii, a do obejrzenia mnóstwo eksponatów, grafik, malarstwa, czy pomieszczeń z oryginalnym wystrojem z różnych epok…

Przy okazji mojej ostatniej wizyty, wstąpiłam do kilku takich wnętrz i od razu poczułam klimat tamtych czasów… Te zdjęcia zrobiłam w „Pokoju Muzycznym” - tak podobno wyglądała sala balowa w Norfolk, w 1754 roku.

W tym miejscu, sztuka jest po prostu na wyciągnięcie ręki… nie tylko dla natchnionych studentów, zgłębiających wiedzę w ogromnej bibliotece, czy siedzących na ziemi i kopiujących klasyczne dzieła. W tym muzeum każdy znajdzie coś dla siebie… 

Osobiście, najchętniej oglądam wystawy zdjęć, no i jak typowa kobitka, biegam zawsze po dziale z tekstyliami i biżuterią, podglądając modę na przełomie wieków… a wtedy to już nie ma czasu na zdjęcia:)

Czując niedosyt zwiedzania, nie mogłam przejść obojętnie przez tematyczne sklepy, które mieszczą się na terenie muzeum. Ich ogromną zaletą jest to, że proponowaną tam kolejną porcję sztuki, książek oraz innych pamiątek… można zabrać ze sobą do domu:)

Jak się okazało, moja wizyta w tym muzeum trwała dłużej niż planowałam. Nie odczułam tego w ogóle, bo przecież jak wiadomo… „szczęśliwi czasu nie liczą”.

Z uwagi na szerokie zainteresowanie najnowszymi wystawami, poświęconymi m.in. kostiumom filmowym – „Hollywood Costume” oraz eleganckim ubraniom z czerwonego dywanu, czy pokazów mody, których styl dyktuje brytyjską modę już od 1950 roku – „Ballgowns”, nie udało mi się już w sobotę kupić biletów. Żałuję, bo obie wystawy zapowiadają się bardzo ciekawie… Na szczęście mam jeszcze trochę czasu, ponieważ kolekcje te będą dostępne do końca stycznia, więc na pewno znów tam zajrzę…

Jak widzicie możliwości jest sporo i gwarantuję, że w tym, czy każdym innym angielskim muzeum nie będziecie się nudzić…

Już na zakończenie mojej relacji, wspomnę tylko, że po tym intensywnym zwiedzaniu, usiadłam na kawę w tamtejszej kafejce… Oprócz ciepłych i zimnych napojów oraz pysznie wyglądających deserów, proponuje się tam również dania obiadowe, które można zjeść wewnątrz lub przy stolikach na dziedzińcu muzeum… To bardzo kusząca propozycja, ze względu na sam jadłospis i otoczenie, jednak tę ogródkową opcję polecam zdecydowanie bardziej w maju niż… w grudniu:)

A podsumowując wszystko, to… była to bardzo kulturalna sobota… i naprawdę miły dzień!!!

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz