Słowo do Słowa

Styczeń powitał nas silnym, ale na szczęście krótkim podmuchem Eleonor. Zaraz po tym Londyn pochował wszystkie swoje dekoracje świąteczne i…  znów zapanował miejski spokój oraz harmonia.

W połowie miesiąca zobaczyliśmy wyraźne oznaki wiosny w przyrodzie,

a teraz arktyczne powietrze znów zmusza nas do noszenia kilku warstw ubrań jednocześnie. Jak widać nie tylko marzec miesza w garnku:) Z prawdziwą zimą jednak spotkaliśmy się podczas naszej ostatniej wizyty w Polsce… Śnieg spadł jak na zamówienie i towarzyszył nam przez cały pobyt zarówno w Trójmieście

jak i na Kujawach - było pięknie!!!

Z tej oto prostej przyczyny dotlenianie w pobliskim lesie stanowiło mój obowiązkowy punkt programu:) Pomiędzy częstą „rehabilitacją pod chmurką” udało mi się upiec ciasto migdałowe z gruszką i zanieść swojej babci w dniu Jej święta, a poźniej wrócić na Wyspy przez Warszawę.

Wkrótce po przylocie do Londynu wystąpiliśmy w roli miejskich przewodników, choć ja głównie wieczorami, ponieważ z braku urlopu dołączałam do zwiedzających dopiero po godzinach pracy, ale też było na co popatrzeć:)

Teraz znów szykuję się do wyjazdu – w końcu luty to dla mnie idealny miesiąc na takie przyjemności:)

Już dziś obiecuję foto-relację i pozdrawiam Was serdecznie!!!