Miesiąc w obiektywie – SIERPIEŃ 2021
przez Ola @ Październik 7, 2021
Tegoroczny SIERPIEŃ różnił się od poprzedniego pod wieloma względami. Pomimo wakacyjnego szczytu i teoretycznie lepszej sytuacji epidemicznej niż parę miesięcy temu, wciąż próżno było szukać na londyńskich ulicach wycieczek z przewodnikiem, tak tutaj kiedyś popularnych.
Wiadomo już, że i w uczelnianych budynkach to nie studenci będą hulać, tylko wiatr i to wcale nie z powodu rzekomej pandemii, ale Brexitu i związanych z nim kosztów edukacji dla obcokrajowców.
Efektem pozaunijnej egzystencji oraz nowych regulacji na granicy z Wielką Brytanią, mamy na Wyspach szokujące braki kadrowe, głównie w firmach transportowych i wśród pracowników sezonowych, a co za tym idzie… także puste półki, którymi świeci już większość supermarketów.
Dokładnie 3 sierpnia mieliśmy lecieć do Polski, by po roku spotkać się w końcu z bliskimi, ale znów, z przyczyn od nas niezależnych, nie było nam to dane, więc umilaliśmy sobie lato w mieście po swojemu.
Pojechała za to z kurierem nasza komoda, którą kupiliśmy tutaj wiosną, a z Polski do Londynu przyjechała… nasza bardo dobra znajoma, dzięki której znów poczuliśmy jakby czas się zatrzymał, a nawet cofnął. Tak jak dawniej, kiedy jeszcze mieszkała całkiem niedaleko od nas, mogliśmy spotykać się wspólnie w Alexandra Park, dlatego naturalnie umówiliśmy się w tym samym miejscu.
W ramach atrakcji dla najmłodszej uczestniczki, pływaliśmy różowym flamingiem po tamtejszym jeziorze, czego w innych okolicznościach nie mielibyśmy możliwości doświadczyć:)
Jeśli chodzi o inne doświadczenia to podczas firmowego wyjścia, którego główną atrakcją była wizyta na tarasie widokowym 115m wieży – The Arcelor Mittal Orbit, zbudowanej na Igrzyska Olimpijskie w 2012 roku, dałam się namówić na zjazd 178 metrową rynną w ciągu niespełna 40 sekund. Dodam tylko, że zjazd odbywał się bez możliwości regulacji prędkości, ponieważ ludzik siedzi w filcowym worku, który płynnie sunie po wąskim, prawie pionowym torze w dół. Do tej pory nie wiem jak to się stało, że zrobiłam to dobrowolnie, ale już wiem, że drugi raz mnie tam nie zobaczą:)
Sierpniowa codzienność przyniosła mi bardzo różne emocje, ale wciąż udawało się jej mnie zaskakiwać – na przykład paczką z Chin z naklejonymi… 96 znaczkami pocztowymi,
czy brakiem niezdecydowania współpasażerów w drodze do pracy… Przepraszam za jakość tego zdjęcia, ale z wiadomych powodów robione było z ukrycia i sporego dystansu:)
Jak już o transporcie mowa, to oprócz robienia zdjęć, czytałam też książkę, którą zawsze chciałam mieć w swojej biblioteczce…
albo planowałam w notesie wrześniowy urlop, który pomimo różnych przeciwności szczęśliwie udało się zorganizować w terminie, dzięki czemu jak co roku, Małżon znów mógł obchodzić swoje urodziny poza Londynem, ale o tym już następnym razem…
Do napisania!
Dodaj komentarz