Miesiąc w obiektywie – Październik 2020
przez Ola @ Grudzień 8, 2020
Cudem można nazwać to, że tegoroczne urodziny Małżona również mogliśmy świętować na wyjeździe, ponieważ do samego końca nie było to takie oczywiste.
Anulowane rezerwacje, konieczność zmiany docelowego miejsca, a na końcu jeszcze… intensywne poszukiwanie drugiego, jedynego dokumentu podróży (ponieważ jak się okazało na kilka godzin przed wyjazdem, ten pierwszy został w kraju), sprawiły, że siedząc w samolocie do Triestu, odczułam prawdziwą ulgę. Pozostawało już tylko spokojnie kontemplować widoki za oknem i cieszyć się jesiennym urlopem…
W mieszkaniu, które stało się naszym domem na czas pobytu we Włoszech, zadomowiliśmy się od pierwszej chwili i z chęcią wracaliśmy tam po długodystansowych spacerach…
W ten sposób poznaliśmy najpierw stolicę regionu,
później wyspę Grado…
i Wenecję, która w obecnej sytuacji, ukazała nam się w bardzo przejrzystej odsłonie, dzięki czemu wróciliśmy stamtąd podwójnie oczarowani.
Londyńskie ulice też świeciły pustkami, tym bardziej teraz, kiedy w ciągu dnia większość osób pracuje z domów, miasto wyglądało na naprawdę opuszczone, choć równie ciekawe w odbiorze:)
Nie trzeba omijać ściśle turystycznych tras, czy wychodzić wcześnie rano, by uniknąć porannego tłoku w komunikacji miejskiej, ponieważ odkąd wróciliśmy tutaj latem, nic już nie jest takie samo jak dawniej. Ale tak jest teraz wszędzie, nie tylko tutaj…
Przy obecnym stanie rzeczy i ja rozpoczęłam łączony system pracy, dzięki czemu przez trzy dni miałam z okna typowo miejskie widoki,
a przez kolejne dwa już dużo bardziej… domowe:)
Przez większość PAŹDZIERNIKA, pogoda sprzyjała spacerom, dlatego w miarę możliwości czasowych, zaglądałam do lasu, by odciąć się od miejskiej zabudowy i móc odetchnąć innym powietrzem.
Nie wiem jak to się stało, ale w tym roku, po raz pierwszy, nie udało mi się ugotować zupy z dyni,
a co ciekawe, jeszcze przed Halloween, udekorowałam okno lampkami choinkowymi, by wprowadzić się w dobry nastrój i przybliżyć do Świąt, które, o ile nic nie stanie na przeszkodzie, znów spędzimy z bliskimi w naszym domu w Gdyni.
Jesienne wieczory mijały nam na pakowaniu 16-letniego dobytku, ale i na wnikaniu w piwną historię serialu – „Octoberfest”
oraz mroczne tajemnice z przeszłości.
Jeśli chodzi o książki, to woziłam się po mieście z e-bookiem – „Sharp objects” oraz dramatami G. Zapolskiej (do których zawsze chętnie wracam), przy okazji porządkując w myślach kolejne tytuły do przeczytania. Święta już tuż, tuż, więc to najwyższy czas, by podesłać tę uaktualnioną listę Mikołajowi, a tymczasem życzę Wam dobrego dnia, który… właśnie się budzi:)
Dodaj komentarz