Miesiąc w obiektywie – MAJ’ 16
przez Ola @ Czerwiec 7, 2016
Czas podsumować miniony miesiąc, który był zmienny w nastrojach jak tegoroczna wiosna, choć na szczęście, wciąż z przewagą ciepłych frontów…
MAJ rozpoczął się dla nas wyjazdową Majówką, podczas której zwiedziliśmy Bristol,
początkowo w lekko w szarym klimacie, ale za to z urozmaiceniem wodno-lądowym.
Potem już było coraz jaśniej i coraz wyżej, ku uciesze naszym i naszych „pstrykadeł”:)
W Londynie też czasami się wypogadzało, dlatego spacer był wtedy konieczną przyjemnością – najlepiej wczesnym rankiem wzdłuż Rgent’s Canal…
lub przy zachodzącym słońcu, w tych mniej turystycznych częściach miasta…
W minionym miesiącu miasto wybierało swojego burmistrza. A, że i my mamy prawo do głosowania, to wzorowo wypełniliśmy ten obywatelski obowiązek:)
Poza wyborem kandydatów z listy, wybieraliśmy także… sofę i materiały obiciowe do naszego lokum w Gdyni, a efekty poznamy już za kilka dni:)
Maj zawsze kojarzy mi się z konwaliami, pachnącym bzem i oczywiście z tulipanami. O ile te dwa pierwsze rodzaje kwiatów są w Londynie mało widoczne, to te ostatnie królowały i w lokalnych parkach
i w moim imieninowym bukiecie.
Tego samego dnia, moje blogowe pisanie obchodziło 4 urodziny, a ja zamiast świętować… nie jadłam 11 godzin i przez pół dnia poznawałam personel medyczny jednego ze szpitali, gdzie skierowano mnie z podejrzeniem zapalenia wyrostka. Przy okazji przymusowego odpoczynku zdrowotnego obejrzałam kilka filmów m. in. bardzo ciekawy dokument o Szerpach - „Lawina śmierci” , polski thriller – „Jeziorak” w reż. Michała Otłowskiego i francuski film - „Samba” z Omarem Sy oraz Charlotte Gainsbourg. Czas pozwolił mi dokończyć lekturę zaległych gazet oraz książkę mojego ulubionego reportażysty Jacka Hugo-Badera.
Niestety odeszła p. Maria Czubaszek i… rozśmiesza już teraz inną widownię, dlatego cieszę się, że mam na swojej półce książkę, w której Artur Andrus namówił p. Marię na zwierzenia mimo, że bardzo tego nie lubiła. Ten wywiad-rzeka świetnie dokumentuje jaką była niesamowitą osobą i jak zabawne było z nią życie…
W maju „zafiksowałam” się muzycznie na Imany,
ale w moim muzycznym archiwum grało też często „Stare Dobre Małżeństwo”, Faada Freddy, „Czerwony Tulipan” i Piotr Bukartyk.
Szczęśliwie i zgodnie z planem opuściliśmy Londyn…
i pojechaliśmy w Beskid Śląski, by pobyć trochę w bardziej spokojnym miejscu, otoczonym górami, bez których nie wyobrażam sobie urlopu. Pozdrawiam Was ciepło z Polski, gdzie nadal wypoczywamy, ciesząc się wspólnym czasem z rodzinką i tym, że jest jeszcze trochę tych dni wolnych przed nami…
Dobrego miesiąca!!!
4 komentarzy
Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tą książką („Każdy szczyt ma swój Czubaszek”), chyba w końcu się przekonam :)
Możesz polecić jakieś miejsce dobre jako bazę wypadową w Beskidzie Śląskim?
Pozdrawiam!
http://teresalifestyle.blogspot.com/
by Teresa on 7 czerwca 2016 at 05:38. #
Ze względu na ilość szlaków dookoła, na naszą bazę wypadową wybraliśmy Szczyrk, ale dobrze też zapowiada się Ustroń… Niedługo podsumuję swój urlop na blogu, to może trochę ułatwię Ci przyszłe wybory;)
Pozdrawiam serdecznie!!!
by Ola on 7 czerwca 2016 at 07:20. #
W takim razie czekam na podsumowanie urlopu. Dziękuję za odpowiedź :) Pozdrawiam!
by Teresa on 7 czerwca 2016 at 08:55. #
A ja dziękuję za odwiedziny;))
by Ola on 7 czerwca 2016 at 20:05. #