Miesiąc w obiektywie – KWIECIEŃ 2021
przez Ola @ Kwiecień 30, 2021
Rok temu, o tej porze spacerowałam z Małżonem po wyludnionej Gdyni, próbując poukładać sobie codzienność w nowej dla nas rzeczywistości. Na tamtą chwilę wiedziałam, że nie muszę wracać do Londynu aż do końca czerwca i powolutku zaczęłam cieszyć się tą myślą oraz możliwością zadomowienia się w Trójmieście na dłużej. Niestety teraz jeszcze musimy na nią trochę poczekać… KWIECIEŃ to jeden z moich ulubionych miesięcy, a to za sprawą dużej ilości słońca i soczystej zieleni, która na Wyspach pojawia się o co najmniej miesiąc szybciej niż na przykład w Polsce. Dokładnie w kwietniu przylecieliśmy do Londynu po raz pierwszy i wówczas pogoda niesamowicie miło nas przywitała. Do dziś wszystkim, którzy chcą zobaczyć Anglię, polecamy właśnie ten miesiąc…
W tym roku, nasza kolejna – 17 już rocznica emigracji, zbiegła się z wielkanocnym weekendem, który tradycyjnie dał nam aż cztery dni wolnego.
Pogoda była piękna, więc skorzystaliśmy z jej uroków i dotlenialiśmy się przy każdej nadarzającej się okazji, odkrywając przy okazji nowe trasy i nowe miejsca w okolicy, na zmianę z oglądaniem serialu „Manhunt: Śmiertelna rozgrywka”, opowiadającego historię zamachu bombowego na Igrzyskach w Atlancie i tradycyjnym celebrowaniem Wielkanocy z przygotowanymi wcześniej potrawami. Mimo, że ulice wciąż były puste,
to najlepiej spędzało mi się czas z dala od odgłosów cywilizacji – choćby w parku Hampstead Heath
czy w Dollis Valley na Finchley, gdzie śpiew ptaków dominował nad wszystkim wokół, a samo otoczenie przywoływało obrazy z rodzinnych wędrówek…
W końcu jednak udało mi się też spakować plecak i pojechać do Cambridge, niestety tylko służbowo, ale to zawsze jakiś wypad za miasto:)
Po kolejnych dwóch tygodniach znów się tam zjawiłam… Tym razem spotkałam po drodze już dużo więcej osób, ponieważ od 12 kwietnia, zgodnie z planem, poluzowano na Wyspach obowiązujące restrykcje i znów wróciło życie… w pubach, sklepach i u fryzjerów:) Ja oczywiście szłam przed siebie, by skorzystać jeszcze trochę z dziennego światła, zajrzeć do tych miejsc, których nie udało mi się zobaczyć poprzednim razem i zdążyć dotrzeć do Londynu jeszcze przed końcem dnia:)
W pociągu, czy w innej wolnej chwili „oddychałam” z miesięcznikiem „Breathe”, chłonąc z zaciekawieniem tamtejsze artykuły… Cieszę się więc podwójnie na tę nadchodzącą Majówkę i kolejną porcją lektury dla duszy, ponieważ jeszcze mnóstwo czytania przede mną…
Ponadto czeka na mnie e-book „Pana od francuskiego”, czyli… Jacka Mularczyka-Skarżyńskiego, który jak nikt inny oswaja z tym trudnym językiem i sprawia, że chce się siedzieć przy lekcjach non stop i to z czystej przyjemności:) Zajrzyjcie na jego stronę, konto na Instagramie, czy You Tube, a sami się przekonacie:)
W związku z powyższym nie martwię się w ogóle prognozami pogody na najbliższy weekend, bo nawet jak przyjdzie ten zapowiadany deszcz, to nie pokrzyżuje mi planów, co więcej z prawdziwą przyjemnością zostanę w domu:)
Trzymajcie się i spędźcie ten wolny czas tak jak to sobie zaplanowaliście… Miłego weekendu!
Dodaj komentarz