Słowo do Słowa

Ostatnio, zwiedzaliście ze mną na blogu południową Francję, ale czas wrócić już do angielskiej rzeczywistości, dlatego zapraszam Was na kilka ujęć z ostatniego miesiąca. KWIECIEŃ, zgodnie ze staropolskim przysłowiem, plótł i przeplatał zarówno w pogodzie jak i w codziennym życiu, dlatego znów mam co wspominać…

Pierwszy weekend miesiąca spędziłam w Edynburgu, gdzie niebo zasnuło się chmurami tak gęsto, że nie miałam żalu, że jestem tam w pracy, a nie na urlopie.

Potem nadeszły Święta Wielkanocne i zgodnie z tutejszym kalendarzem mieliśmy aż cztery dni wolnego,

ze słoneczną wiosną w pakiecie, co skutecznie zachęcało nas do spędzania czasu poza domem.

Był też czas, żeby pograć wspólnie w planszówkę – „Azul” 

i obejrzeć prawdziwe historie w „domowym kinie” – „The Post” z M. Streep (znamy w Polsce pod tytułem: „Czwarta władza”)

oraz „The Highwaymen” z K. Costnerem.

Kwiecień to dla nas kolejna rocznica pobytu na Wyspach – w tym roku już 15-ta, a my wciąż nie możemy się temu nadziwić;)
Z tej okazji wybraliśmy się na Stratford, by odwiedzić miejsca, gdzie wszystko się zaczęło…

Wiedzieliśmy, że dzięki Olimpiadzie w 2012 roku dzielnica zyskała nowy wygląd, ale spacerując po naszych dawnych zakątkach nie mogliśmy się chwilami odnaleźć, a wołaniom w stylu: „A zobacz tam”, czy „Pamiętasz?” nie było końca;)

Ostatni weekend kwietnia spędziłam w Porstmouth, gdzie zgodnie z wcześniejszą prognozą pogody dotarła też sztormowa „Helena”.

Skutecznie plątała włosy, utrudniając zwiedzanie nowego lądu, dlatego z obawy przed niekontrolowanym oderwaniem się od ziemi, wróciłam przed zmierzchem na tamtejszą bazę. Następnego dnia było już dużo spokojniej i udało mi się jeszcze zajrzeć nad zatokę zanim wróciłam do Londynu.

A teraz… niech już mai się maj!