Miejskie wędrowanie po… Londynie
przez Ola @ Październik 2, 2014
Zaczął się nowy miesiąc…
ale zgodnie z zapowiedzią pozostanę jeszcze przez kilka dni w tym poprzednim, ponieważ właśnie drugi tydzień września minął mi pod znakiem rodzinnego zwiedzania i co naturalne zdjęć, którymi się teraz z Wami podzielę…
Przyjazd gości z Polski sprawia, że mogę spojrzeć na Londyn z innej strony. Wtedy to, co już mi spowszedniało, nabiera żywszych kolorów, wracają wspomnienia, schowane gdzieś na dnie pamięci, a długie spacery są okazją do nadrobienia tematycznych zaległości, no i… do powiększenia kolekcji zdjęć, oczywiście;)
Pokazując Londyn innym, odwiedzamy to, co jest niezbędne na turystycznym planie miasta jak Westminster, London Eye…
czy Greenwich, skąd mierzony jest czas na świecie.
Ale nie po to tu mieszkam już 10 lat, by poprzestać jedynie na tych symbolach i konsekwentnie realizować punkty z mapy A-Z;) Plan wizyty zawsze staramy się poszerzać o nasze ulubione zakamarki i indywidualnie dopasować wycieczkę do osób, które u nas goszczą.
Przez 7 dni byliśmy i przy wspomnianych już wyżej zabytkach klasy 0,
i w innych, równie ciekawych miejscach jak: 221B Baker Street, czyli w domu Sherlocka Holmesa.
Poszliśmy też tam, gdzie jest zawsze kolorowo i oryginalnie, czyli do Camden Town…
na Brick Lane
i na Covent Garden
oraz do muzeów (British Museum, Natural History Museum, Victoria&Albert Museum, Science Museum), gdzie sztuka mówi sama za siebie…
Nasi goście mieli również okazję popatrzeć na teatr szekspirowski „The Globe” od wewnątrz i zobaczyć tam sztukę – „Komedia omyłek”.
Wbrew wszelkim pogodowym legendom, z których słyną Wyspy niebo było wtedy bardzo przyjazne, więc mogliśmy bez problemów skorzystać też z komunikacji wodnej i popatrzeć na Londyn ze środka rzeki.
Piękna pogoda sprawiła, że w przerwie zwiedzania odpoczynek na trawie był jak najbardziej na miejscu…
a aromatyczna kawa dodawała energii i stanowiła przyjemny dodatek do tych chwil relaksu.
A, że goście mają już skończone 18 lat i w końcu przyjechali do Anglii pubami usłanej, to musieli też poczuć ten klimat od środka i to nie tylko naocznie:)
Mimo wielogodzinnych spacerów nie było możliwości, by pokazać Im wszystko, co widzieliśmy tutaj lub co sami lubimy, ale i tak jesteśmy zadowoleni z programu, który przygotowaliśmy i z naszych gości rzecz jasna, że dotrzymali nam kroku w tym miejskim wędrowaniu, bo… nie każdy potrafi;)
Jak już wcześniej wspomniałam, w ciągu tego wspólnego tygodnia dotarliśmy jeszcze do królewskiego Windsoru oraz Oxfordu, ale o tym już następnym razem:)
Pozdrawiam ciepło!
Dodaj komentarz