Maluch to maluch…

przez Ola @ Styczeń 4, 2013

Ostatnio, przy okazji Sylwestra i dźwięków muzyki Gorana Bregovica przypomniała mi się zimowa wyprawa do Zakopanego.

Wiele lat temu, jechaliśmy tam w cztery osoby, by powitać Nowy Rok… maluchem! Z uwagi na gabaryty tego samochodu i nasze, po siedmiu godzinach jazdy nie byliśmy w stanie od razu rozprostować swoich kończyn:) Pomimo różnicy wieku i wzrostu podobnie było, gdy jechałam jako dziecko z moja chrzestną i jej rodziną na wakacje do Jastrzębiej Góry. Do tego towarzyszyła nam wtedy wysoka temperatura w środku i na zewnątrz samochodu, dlatego podróż wydawała się nie mieć końca. Jednak, gdybyśmy w obu przypadkach jechali wygodnym i większym autem pewnie nikt by teraz tego nie pamiętał, a tak… mimo upływu lat wciąż się z tego śmiejemy. 

Maluch to jednak maluch – małe, ale bardzo towarzyskie autko, które było w stanie zabrać pod swój dach wszystko i wszystkich:) Jak mówi historia… Fiat 126p, rozpoczął swoje panowanie w 1971 roku, jako następca włoskiego Fiata 500.

W tamtych czasach, przy średniej pensji 3500 zł, kosztował aż 70 tyś. a na giełdach żądano za niego nawet 100 tyś. zł. Czas pokazał, że był to bardzo uniwersalny samochód, którym czteroosobowa rodzina jeździła na wakacje, który był w stanie ciągnąć pług na polu, czy przyczepę z materiałami budowlanymi, a nawet brać udział w wyścigach…

Nasz fiacik jeździł dumnie po ulicach Włoch, Chile, czy odległych Chin i oczywiście bił rekordy popularności na drogach krajowych. Całkiem niedawno widziałam go również przy Łuku Triumfalnym w Paryżu i parkującego w północnym Londynie, więc… legenda jest wciąż żywa:) Początkowo najchętniej kupowany był w białym lub kremowym kolorze, ale z czasem przyszła moda na odważniejsze odcienie. Z moim tatą jeździliśmy maluchem w mundurowo-niebieskich barwach, a następnie przesiedliśmy się do pomarańczowego… i oba wspominam do dziś z sentymentem.

Na rynku dostępne były jeszcze modele w kolorze meksykańskiej czerwieni, adriatyckiego błękitu i średniego orzecha… Bez względu na odcień nadwozia, Fiat 126p był nagrodą w loteriach i bohaterem dowcipów. „Podobno otrzymał błogosławieństwo od stolicy apostolskiej, ponieważ był jedynym samochodem… w którym nie można było zgrzeszyć:) a w wersji luksusowej zainstalowano podgrzewaną szybę z tyłu, żeby podczas pchania auta, nie marzły ręce…” :D

W roku 2000 zaprzestano ostatecznie produkcji malucha (nazywanego po japońsku – „sam go pcham”), ale mimo upływu lat, wciąż ma wielu miłośników. Organizują zloty fanów, tworzą specjalne strony internetowe i „dekorują”  klasyczne modele na różne sposoby, zmieniając całkowicie jego styl

… bo maluch to maluch – mały, ale z dużymi możliwościami;)

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz