Ku przestrodze!

przez Ola @ Maj 30, 2012

Ostatnio w telewizji zaczęły się pojawiać ogłoszenia, zachęcające do udziału w kolejnej (a jednak) edycji programu: Top Model…zostań modelką.

Znów, żądne sławy dziewczyny, ustawią się w długaśnym ogonku kolejki, by podczas eliminacji dowiedzieć się prawdy o sobie. I znów będzie płacz, znów będą lamenty, a przede wszystkim będzie silna konkurencja w wyścigu do osławionego już w Polsce tytułu „Tap Madl” i pewnie znów… zwycięzca nie okaże się wygranym…

Tego typu programy mają rzekomo hartować przewrażliwione na swym punkcie niewiasty oraz przygotować je do życia i pracy w tej modowej dżungli i może to robią, ale sama tego nie śledzę, więc nie będę się wypowiadać. Sama też nie zamierzam startować w takim wyścigu, bo pomijając ogólny brak predyspozycji do tego zawodu, to mój sędziwy wiek zwyczajnie już na to nie pozwala :) Ale trzymam kciuki za wszystkie, przyszłe uczestniczki… które są gotowe do wielu poświęceń, nawet do pozowania do zdjęć z żywymi skorupiakami, płazami i gadami, brr… co udowodniły w jednej z edycji. Trafiłam przypadkowo na te fotki i podziwiam… odwagę. Sama, nigdy bym się na takie harce nie odważyła, szczególnie po historii o pewnym pytonie, którą opowiedział mi kolega z pracy i którą teraz się z Wami podzielę…

Rzecz działa się w jednym z londyńskich domów, wiosną tego roku… Znajoma mojego kolegi z pracy, była do niedawna posiadaczka okazałego pytona, którego kochała jak własne dziecko. Codziennie dbała, karmiła, wypuszczała go na domowe „przeslizgi” po panelach, a wieczorami, prawie tuliła do snu, bo kładła się do łóżka, mając go obok siebie…

Pozostawiam to bez komentarza, ale… wiadomo, miłość bywa ślepa! Sielanka trwała do czasu, kiedy nietypowy domownik zaczął odmawiać swojego ulubionego jedzonka. Z uwagi na to, że trwało to już jakiś czas, to właścicielka owej gadziny, zwróciła się o pomoc do specjalisty…

Ten, okazał się prawdziwym profesjonalistą i nie zalecił z miejsca paracetamolu, który wciskany jest na wszystkie możliwe dolegliwości, każdemu choremu człowiekowi przez angielskich lekarzy domowych, tylko przeprowadził szczegółowy wywiad, w celu jak najszybszego uleczenia tego, zdawałoby się anorektycznego pacjenta, jednak ostatecznie okazało się, że jest to przypadek beznadziejny, ale po kolei…

Owa właścicielka, pod gradem pytań pana doktora, wspomniała o jeszcze jednym „szczególe”, który zauważyła u swojego pupila, a który jak się później okazało, miał znaczący wpływ na tę wężową chorobę… Otóż… zauważyła, że kładąc się spać widziała węża zawsze tradycyjnie zwiniętego, a rano, gdy wstawała, wciąż leżał obok, ale wyprostowany, po długości…  Wszystkie okoliczności i fakty sprawiły, że lekarz nie miał już żadnych wątpliwości, by postawić oczywistą diagnozę… gadzina musi jak najszybciej opuścić zajmowany lokal, bo zwyczajnie zaczęła stanowić zagrożenie dla samej właścicielki… Pyton bowiem prostował się, by ją zmierzyć i oszacować swoje własne możliwości i nie jadł, by mieć wystarczająco miejsca na… ten ludzki posiłek… Szoookuuuujące!

Kiedy to usłyszałam dostałam gęsiej skórki i do końca dnia  nie mogłam przestać o tym myśleć… To przerażająca i co najgorsze… prawdziwa historia!!! Nie mam zamiaru dzielić się teraz tym, co myślę o tej kobiecie, o jej odpowiedzialności, a raczej jej braku, ale wiadomo, że dzikich zwierząt nie da się udomowić… nawet bezgraniczną miłością,   a sama nadopiekuńczość właściciela, może się okazać… zabójcza dla niego samego.

Ku przestrodze…

1 komentarz

Nice post. I learn something totally new and challenging on sites
I stumbleupon everyday. It will always be exciting to
read articles from other authors and practice something from other web sites.

by Abnehmen mit tabletten on 12 kwietnia 2014 at 14:13. Odpowiedz #

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz