I ♡ Haagen Dazs

przez Ola @ Marzec 10, 2014

Mam nadzieje, ze babski weekend (a szczególnie sobota) upłynął Wam pod znakiem przyjemności wszelakich, dzięki którym w dniu swojego święta czułyście się naprawdę wyjątkowo… Niestety mój Małżon pracował, wiec razem z Martiną, której chłopak też musiał iść do pracy, postanowiłyśmy umówić się w centrum na babskie pogaduchy. 17 stopni na zewnątrz;)) dodatkowo zachęcało do spacerów i z łatwością przypieczętowało tę bardzo spontaniczną decyzję;) Podsumowaniem dnia, była wizyta w lodziarni Hagen Dazs na Leicester Square, gdzie pod ten Dzień Kobiet… pozwoliłyśmy sobie na „trochę” kalorii:) Przekraczając próg „lodowej świątyni”, wiedziałam na co się piszę, więc świadomie i bez żadnego przymusu… zamówiłyśmy słodkości, po których nie czułam się głodna do wczorajszego przedpołudnia;)))

Lodziarnia na Leicester Square to jedna z 900 tej firmy, której punkty sprzedaży znajdują się aż w 54 krajach na całym świecie. Założyciel Haagen Dazs - Reuben Mattus przez dekadę poszukiwał i udoskonalał swoje lody, by ostatecznie, w 1961 roku znaleźć dla nich najlepszą recepturę. Rodzinny biznes, zapoczątkowany na nowojorskim Bronxie, stopniowo rozszerzał swoje granice i bez reklamy stał się szybko popularny w całym mieście, a wkrótce i w całym kraju… W 1983 roku Mattus zgodził się oddać swoją firmę w inne ręce.   Mimo nowego właściciela lody Haagen Dazs nie straciły nic ze swej świetności i nadal produkowane są według oryginalnej receptury.

To w pełni naturalny produkt,  bez konserwantów, sztucznych barwników i ulepszaczy smaku. Lody nadal zawierają tylko 16% powietrza, a nie jak inne nawet 50%, co pozwala czuć ich prawdziwy i naprawdę intensywny smak.

Tak jak dawniej podstawowe składniki do wyrobu deserów sprowadza się z Belgii (czekoladę), Madagaskaru (wanilię), czy Australii (orzeszki), co gwarantuje ich doskonałą jakość. Początkowo sprzedawano tylko waniliowe, czekoladowe i kawowe,   a dziś jest już ich w ofercie pięć razy tyle i to z kulkami o smaku sernika, pralinek, czy zielonej herbaty. Nasze desery wybrałyśmy z 17! przedstawionych w menu i jak się pewnie domyślacie,  to nie był łatwy wybór…

Porcje są na tyle duże, że można się nimi podzielić nie tylko z przyjacielem, ale nawet oddać wrogowi, szczególnie jak się nimi zajada w czasie kolacji:) Było pysznie, wiec faceci mają czego żałować…

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz