Z wizytą w Helsinkach
przez Ola @ Marzec 21, 2019
Nie jestem fanką morskich głębin, a co za tym idzie również pływających środków transportu, ale z uwagi na możliwość przedostatnia się z Estonii do Finlandii promem to od razu zdecydowaliśmy się na tę opcję, urozmaicając sobie dalszą podróż o nowy środek lokomocji i… była to atrakcja sama w sobie.
Płynąc z Tallina do Helsinek wiedzieliśmy, że tam zima się jeszcze nie skończyła, ale mróz jaki pocałował nas na powitanie w oba policzki sprawił, że przy prawie 100% wilgotności powietrza, czuliśmy się jak na Islandii;)
Wiem, że nie ma złej pogody, tylko nieodpowiednie ubrania, ale gorzej jak są one ograniczone bagażem. Szczególnie na ten wyjazd dobrałam swoją garderobę tak, żeby móc nakładać ją warstwami i stopniowo minimalizować uczucie chłodu, podczas długich spacerów. W Helsinkach ubierałam cztery, a nawet pięć elementów już na starcie i z każdym dniem modyfikowałam zestaw o kolejną, co chwilę żałując, że nie wzięłam grubszego swetra, czy dodatkowych rękawiczek, choć i tak bardzo się cieszę, że pojechaliśmy tam właśnie zimą;)
Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że Helsinki przypominają St. Petersburg, choć mnie osobiście kojarzą się z Kopenhagą i… może dlatego tak dobrze się tam czułam.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, gdzie tak naprawdę znajduje się ścisłe centrum Helsinek, ponieważ wszędzie jest blisko, mimo, że miasto nie posiada typowego Starego Miasta jak Tallin, czy Ryga.
Najbardziej dominującym zabytkiem w krajobrazie stolicy Finlandii jest Sobór Uspieński na Kanavakatu 1 – budynek fińskiego kościoła ortodoksyjnego z 1868 roku
oraz Katedra luterańska z 1853 roku na Placu Senackim (Unioninkatu 29).
Stamtąd już tylko jedna przecznica dzieliła nas od portu, który z uwagi na centralne usytuowanie i turystyczne możliwości jest popularnym punktem na mapie miasta.
Okolice portu to też okazja do skorzystania z sauny, których ilość w tym kraju jest już liczona w milionach,
ale jak w przeciwieństwie do mieszkańców wolicie np. ciepłe dania, to zajrzyjcie do znajdującej się tam najstarszej hali targowej – Vanha Kauppahalli… z 1889 roku w tej samej okolicy (na Eteläranta, wzdłuż portu). Co ciekawe znajdziecie tam również polskie stoisko z krajowymi specjałami spożywczymi i… ceramiką z Bolesławca.
Na deptaku przed portem miasto ma również stoiska handlowe pod gołym niebem, ale z uwagi na tamtejsze temperatury powietrza są otwarte tylko od maja do września.
Ci, którzy lubią chodzić po sklepach nie będą rozczarowani, ponieważ wystarczy odwiedzić centrum handlowe „Kamppi” przy Fredrikinatu, czy stojące po sąsiedzku „Forum” przy Mannerheimintie 14–20, a można zniknąć na pół dnia. Ja też bym mogła… z uwagi na okazałą powierzchnię „Moomin Shop”, poświęconego w całości bohaterom książek Tove Jansson, które zaraz po św. Mikołaju, są tutaj najbardziej lubiane. Przy okazji naszych spacerów po mieście, znalazłam dom w którym mieszkała w latach 1944-2001 i gdzie tworzyła swoje książki.
Jeśli o Muminkach mowa, to nie moglibyśmy nie w wstąpić na kawę do „Mumin Kaffe” (na Fabianinakatu 29, czynna codziennie od godz. 10 do 18), w której dziecięcy świat powitał nas od progu i to dosłownie:)
A jeśli chodzi o kawę, to trudno zapomnieć tę z „Johan&Nyström” (na Kanavarania 7C, czynna codziennie od 8 do 19).
Oprócz kawy (piłam Cocochino, serwowaną z olejem kokosowym i mlekiem owsianym), bardzo miłym wspomnieniem tego miejsca będą też dla nas praktyczne termosy w minimalistycznym wydaniu, które zakupiliśmy sobie na pożegnanie.
Kafejka oferuje również duży wybór własnych herbat liściastych oraz ciast, które zaspokoją wymagania nawet tych najbardziej wymagających klientów, włączając wegetarian i wegan. Polecam!
Podobnie jak wizytę w miejskim muzeum „Helsigin kaupunginmuseo”, która była dopełnieniem w naszym zwiedzaniu i przyjemnie wypełniła czas temu poświęcony zobacz tutaj
Pomimo, że Helsinki są dużo spokojniejszą stolicą niż na przykład Londyn, to i tak wybraliśmy się na spacer w odleglejsze zakątki. Przed przyjazdem, czytałam, że zimą temperatury w Helsinkach pozwalają na przejście po mieście, zbudowanym na kilku wyspach tzw. suchą stopą, ze względu na skute lodem wody Zatoki Fińskiej i już teraz wiem, że to prawda;) Za cel naszej pieszej wycieczki wzięliśmy sobie okolice Töölö a dokładnie jej morską zatokę. Można tam nie tylko posiedzieć przy gorącej czekoladzie z „Regatta Cafe”, serwowanej z tradycyjną, cynamonową drożdżówką, ale i upiec kiełbaski na ognisku,
czy poczuć w sobie dziecięcą radość, jeżdżąc po zamarzniętym jeziorze w… nartosankach;)
Co ciekawe, jak sugeruje informacja na tabliczce, do tego pojazdu wsiada się na własne ryzyko, ponieważ napędza go manualnie druga osoba (co sił w mięśniach), stąd brak pamiątkowych zdjęć z naszym udziałem, ale wierzcie mi na słowo, że zabawa była przednia:)
Następnego dnia czekała nas kolejna kolejna miejska atrakcja, ale o tym już następnym razem…
Dodaj komentarz