Słowo do Słowa

Odkąd pamiętam nie lubiłam nigdy zwiedzać bogato zdobionych wnętrz kościołów, czy pałaców i ten obowiązkowy punkt programu szkolnych wycieczek nudził mnie potwornie. Od podziwiania kolekcji obrazów w złotych ramach, czy antyków w pokojach pełnych przepychu, wolałam i nadal wolę otwarte przestrzenie z tym, co namalowała sama natura. Przez cały mój dotychczasowy pobyt na Wyspach celowo omijałam szerokim łukiem typowe atrakcje turystyczne, ponieważ wystarczało mi patrzeć na ich zewnętrzną elewację niż zwiedzać w tłumie znane miejsca, ale chyba w tym roku złamię zasadę i skorzystam z zaproszenia do Buckingham Palace.

W ostatnim tygodniu lipca, tradycyjnie jak co roku Jej Królewska Mość „otworzyła” szeroko drzwi swojego londyńskiego domu i przez dwa najbliższe miesiące zaprasza serdecznie wszystkich poddanych w odwiedziny;)

Ten dom to nie taki znowu zwykły dom, tylko epicentrum brytyjskiej monarchii – w którym znajduje się 775 pokoi i w którym aż 800 osób pracuje nad jego wyglądem i organizacją. Pomyślałam sobie, że to już chyba odpowiedni moment, by po 11 latach rezydowania „po sąsiedzku”, na własne oczy zobaczyć jak mieszka najważniejsza persona w tym kraju… i wypić królewską herbatę w Jej przydomowym ogródku;)) Niestety tylko we własnym towarzystwie, ponieważ Królowa Ela odpoczywa w tym czasie w swoim drugim domu w Szkocji… i wróci do Londynu dopiero pod koniec września…