Wakacje… ale nie dla mnie

przez Ola @ Sierpień 21, 2012

Mimo zmiennej pogody i coraz krótszego dnia, lato wciąż trwa, a co za tym idzie i sezon wakacyjny w pełni. Ja dopiero co wróciłam z urlopu, ale znów bym pojechała… na drugi, a co. W przyszłym tygodniu to szczęście będzie miało u mnie w pracy aż pięć osób, niestety nie ja. Z zazdrości, zaczęłam intensywnie rozmyślać nad pozostałą ilością wolnych dni w przepisowym urlopie, ale potwierdziło się niestety, że dopiero w nowym roku będę mogła szukać biletów na jakiś wyjazd, a w lutym dopiero się gdzieś pakować… no cóż.

W Anglii rok podatkowy trwa od kwietnia do marca, dlatego nie w roku kalendarzowym, ale właśnie finansowym, zarządza się urlopem. Niby bez różnicy, ale jak ktoś, tak jak mój Małżon ma swój „okres rozliczeniowy” od sierpnia do lipca, a ja od kwietnia do marca, to później trudno zaplanować wspólne wakacje… W sumie mam 22 dni na 365 w roku, plus dziesięć dni świąt publicznych (tzw. Bank Holidays), więc żadna rewelacja, bo tych ostatnich nie liczę nigdy do ogólnego wypoczynku, ponieważ są to pojedyncze dni, połączone z weekendem – piątkiem lub poniedziałkiem. W przypadku szczęśliwego zbiegu okoliczności np. Świąt Bożego Narodzenia,  Wielkanocnych, czy jak ostatnio Jubileuszu Królowej, to w prezencie dostajemy łącznie cztery dni bez pracy. I właśnie taki, długi weekend teraz nadchodzi, bo akurat 27.08 przypada na Wyspach, Bank Holiday… tak na pożegnanie lata, a co! Cudowna perspektywa… i już zaczynam odliczanie! A za ten brak możliwości wyjazdu… to chociaż sobie Karpacz powspominam… a co!

Na tych zdjęciach widać właśnie karkonoskie domki… jak malowane. Każdy w innym stylu, ale… dużo ciekawsze niż szara płyta na miejskich blokowiskach…

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz