(Za) bliskie spotkanie… z rowerzystą

przez Ola @ Wrzesień 27, 2012

Nie wiem czemu, ale przechodząc przez ulicę nie zauważam jednośladów… No, cóż tak było, tak jest i pewnie już tak mi zostanie. W dzieciństwie poobijałam się po bliskim spotkaniu z rowerzystą, ale nic mnie to nie nauczyło i wciąż pozostają dla mnie niewidzialni…

Wczoraj, idąc w przerwie do swojej ulubionej księgarni, widziałam na ulicy samochody, autobusy i motory, a kiedy droga wydawała się wolna, weszłam na jezdnię… i tylko szybki refleks uratował mnie przed wypadkiem! Do teraz nie wiem skąd ten rowerzysta się wyłonił, ale tylko milimetry dzieliły mnie od powtórki z dzieciństwa;) Na szczęście w porę zdążyłam cofnąć się na chodnik, ale mój krzyk słyszany był chyba na całej ulicy… bo naprawdę nieźle się wystraszyłam. Sam rowerzysta, nie zmieniając swojego tempa jazdy, popędził dalej, nie oglądając się za siebie… a już nie doszłam do księgarni, tylko usiadłam na ławce, by trochę uspokoić trzęsące się nogi… Teraz, myśląc o tym, chce mi się z siebie śmiać, ale naprawdę niewiele brakowało, żebym nie pracowała przez jakiś czas…

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz