Urlop w Beskidzie Sądeckim, czyli… wakacje z mapą w ręku, cz.11

przez Ola @ Sierpień 6, 2014

Krynica – Łódź przez: Kraków i Warszawę

Późny popołudniowy wyjazd sprawił, że mieliśmy jeszcze czas, by po śniadaniu wyjść na małą przechadzkę po Krynicy i odwiedzić miejsca noclegowe sprzed lat…
Bez problemu trafiliśmy do ośrodka wczasowego „Watra”, który zimą 1982 gościł mnie i moją Mamę na świąteczno-sylwestrowym turnusie wczasów pracowniczych. Z opowiadań  wiem, ze był to wówczas bardzo elegancki ośrodek, w którym zapewniano nam całodzienne wyżywienie i mnóstwo atrakcji na terenie samego budynku jak i w plenerze. Wiem, że jeździłyśmy na zorganizowane kuligi z pochodniami do Tylicza i że wigilijna kolacja miała naprawdę 12 dań. Niestety, moja pamięć zakodowała jedynie kolejkę na Górę Parkową, a później zjazd w dół… na sankach:) Jako pięcioletnie wtedy dziecko nagminnie korzystałam też z pokojowego telefonu, który jak wiadomo był w tamtych czasach prawdziwą atrakcją, żeby nie powiedzieć luksusem i to nie tylko dla dzieci;) Dzwoniłam po kilka razy do rówieśniczki za ścianą i rozprawiałyśmy o niczym przez długie minuty… do czasu upomnienia z recepcji;))

w

Stojąc pod „Watrą”… 32 lata później, postanowiliśmy zobaczyć ją od środka, by z czystego sentymentu odświeżyć pamięć i doświadczyć widoku wnętrz, w których spędziłyśmy 14 dni. Jak się okazuje, czas stanął tam w miejscu i wygląda jakby od naszej ostatniej wizyty minęło zaledwie kilka miesięcy – nawet zapach ze stołówki był taki swojsko znajomy:) Tyle, że mamy już XXI wiek, dlatego ten nadgryziony zębem czasu budynek niestety bardziej rozczarowuje niż wywołuje przyjemne wspomnienia. Nawet pan siedzący na recepcji był jakby z dawnej epoki, nie podzielał naszego entuzjazmu z powrotu do przeszłości i bardzo zachowawczo udzielał odpowiedzi na pytania, jakby wciąż bojąc się cenzury. Może sami właściciele są tak sentymentalni, że przez wzgląd na stare, dobre czasy, nie chcą przeprowadzać w nim żadnych remontów? Nie zdziwiłabym się wcale, gdyby w pokojach były nadal te same żółte telefony z tarczą i brązowe zasłony w oknach:)

Tego dnia, odwiedziliśmy jeszcze ulicę, gdzie 15 lat temu przyjechałam z moim przyszłym mężem na nasze wakacje. Mieliśmy mieszkać w prywatnym domu, znalezionym z ogłoszenia w „Gazecie Wyborczej”, bo jak wiadomo internetu jeszcze wtedy nie było, więc ufało się ludziom przez telefon, zapewniającym o czystości i podstawowym standardzie. No, cóż to, co zostaliśmy u „Ireny” na miejscu, kwalifikowało się tylko do wizyty… „Sanepidu”. Na szczęście szybko znaleźliśmy nowe lokum i to jeszcze na tej samej ulicy, dlatego nie musieliśmy tam nocować. Wróciliśmy tylko po plecaki i naszą zaliczkę, by z ogromną przyjemnością zamknąć za sobą furtkę. Co ciekawe, przechodząc tam teraz… okazało się, że „Irena” wciąż straszy brakiem poręczy balkonowych i kto wie, być może nadal oferuje swoim gościom potwornie zaniedbane wnętrza, z dziurawymi poduszkami, lepiącą się lodówką i umywalką (bo nie zlewem) pełną brudnych naczyń. Mam nadzieję, że jeśli ktoś trafił tam przez przypadek, równie szybko przeniósł swoje rzeczy pod inny adres, by na wyczekanym urlopie nie marnować zdrowia ani pieniędzy… Do „Oleńki”, która stała się wtedy naszą docelową bazą… tym razem już nie weszliśmy, by pogrzebać w wakacyjnej przeszłości,

DN7_2151

ale potok za domem szumiał tak samo przyjemnie i z pewnością gra w Scrabble na szerokim balkonie miałaby taki sam urok, co wtedy… Musieliśmy wracać:(

Powrotną podróż w głąb kraju rozpoczęliśmy planowo o godz. 18 i na 21 dotarliśmy autobusem do Krakowa, rzucając po drodze widokom zza okna tęskne spojrzenia. Na odnowionym i bardzo ładnym zresztą dworcu, czas oczekiwania na nasz pociąg sypialny umililiśmy sobie posiadówką w klimatycznej kafejece „Coffee Corner”, gdzie odpoczywaliśmy między podróżami, pijąc aromatyczne herbaty… aż do zamknięcia…

k

Przed 8 rano nie miałam wątpliwości, że dotarliśmy do stolicy:)

5

a niecałe dwie godziny później byliśmy już w Łodzi. Nie opłacało się rozpakować bagażu, ponieważ następnego dnia wylatywaliśmy do Londynu,  tym samym kończąc oficjalnie nasze beskidzkie wakacje:(

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz