Weekend na Covent Garden

przez Ola @ Czerwiec 4, 2013

Ostatni weekend spędziłam na Covent Garden… To nie była moja pierwsza wizyta  w tym miejscu i szczerze powiem, że trudno zliczyć która, ponieważ odwiedzam go dość często… 

W piątek, po pracy chłonęłam go bardziej wzrokowo, ale bez aparatu, natomiast w sobotę wróciłam ze sprzętem i dodatkowo rolą przewodnika, by z wielką przyjemnością podzielić się tym, co wcześniej widziałam… Akurat wtedy był Dzień Dziecka, wiec przy okazji spaceru, postanowiłam skorzystać  z tego przywileju i wynagrodzić sobie tęsknotę za domem… czymś na ząb:)

Na „dzień dobry”, poranek rozpoczęłam od aromatycznej kawy, którą wypiłam  w kafejce, do której tak naprawdę trafiłam przypadkowo… Zainteresowała mnie kolejka, która ustawiła się do niej aż na ulicy, więc dołączyłam do „ogonka”, by poznać ten sekret popularności i spróbować jej osobiście. Specjalizują się tylko w napojach z kofeiną, ale za to różnego rodzaju. Wytrawni smakosze mogą kupić tam również kawę w ziarnach, sprzedawaną na wagę i delektować się nią później już w swoim domu. Nie muszę dodawać, że warto było odstać swoje, ponieważ kawa przez nich podana była naprawdę niesamowita:)

Sercem Covent Garden jest Piazza, budynek z XIX wieku, pod dachem którego do dziś sprzedawane są ręcznie robione pamiątki, choć tak naprawdę źródła historyczne podają, że w tym miejscu, handel kwitł już w roku 1654.

Poza artystycznymi przedmiotami, skutecznie przyciągającymi turystów – licznie odwiedzających to miejsce, można zjeść tam również lunch, czy posłuchać utworów operowych w wykonaniu uzdolnionych mieszkańców.

Niedaleko, trochę na uboczu mieści się Kościół św. Pawła z 1633 roku, nazywany Kościołem Aktorów. Do dziś przed jego frontowymi drzwiami odbywają się artystyczne pokazy tych, którzy czują w sobie aktorski talent i chcą się nim dzielić  z innymi za… drobne datki.

Ten wycinek miasta tworzą ludzie, dlatego za każdym razem jest tu inaczej. Ogólna atmosfera i kolorowa architektura sprawia, że zawsze coś ciekawego przykuwa wzrok na dłużej, przez co czas mija bardzo szybko, zdecydowanie za szybko…

Tu każdy znajdzie coś dla siebie… Pod względem duchowym jest to sąsiedztwo teatrów i muzyki na żywo – dobiegającej z każdego rogu, a ogromna ilość pubów, kafejek i restauracji dostarczy doznań smakowych i sił na dalsze zwiedzanie, na przykład Muzeum Transportu, które też ma tutaj swoją siedzibę.

Ci, którzy od zwiedzania wolą zakupy jako formę relaksu też nie będą zawiedzeni… Można tu kupić między innymi kultowe buty Dr. Martensa, czy modne plastikowe Crocs’y, a tak naprawdę ubrać się od stóp do głów. Można też porozmawiać ze specjalistami o najnowszych trendach w modzie i makijażu, a nawet naprawić deskorolkę:) Biorąc pod lupę sklepy, to jednym z moich ulubionych tutaj jest „The Tea House”, gdzie zaopatruję się w herbaciany susz zawsze, gdy jestem na Covent Garden:)

Pod koniec sobotniego spaceru, kolejnym, smakowitym przystankiem była włoska lodziarnia, w której gama tradycyjnie robionych lodów była tak imponująca, że gdybym chciała spróbować wszystkie po kolei, to musiałabym zostać tam do niedzieli:)

Pozwoliłam sobie na trzy kulki… w końcu był Dzień Dziecka:)

Niebo w gębie!!!

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz