Słowo do Słowa

Po dość wysokich jak na październik temperaturach w Londynie, nadchodzi właśnie listopadowa ciemność i plucha.
Ostatnia, świeczkowa misja w „Ikea” zakończyła się sukcesem, jak zwykle zresztą,  dzięki czemu mam już w domu wystarczający zapas, by oświetlić sobie ten najbardziej szary miesiąc roku.
Niestety, w dobie covid-owej pandemii – grypa i przeziębienie zostały trochę zapomniane, aczkolwiek my wiemy, że nadal istnieją.
Tym bardziej teraz, z uwagi na wciąż rosnącą ilość kichająco-kaszlących osób, z którymi nieustannie mijamy się na ulicy, czy w transporcie publicznym, należy nieustannie dbać o swoją odporność, obowiązkowo włączając do diety bogate w witaminy, produkty.
Czasem to jednak nie wystarcza i potrzeba zaaplikować siebie doraźnie coś bardziej skondensowanego, by przerwać chorobę w zarodku.

Wiecie już, że wierzę w naturalne metody leczenia bardziej niż w te farmakologiczne, dlatego na słabszą formę przyrządzam medykamenty, polecane w ajurwedyjskich apteczkach, korzystając z tego przepisu, czy tego, a dziś podam Wam do kolekcji, jeszcze jeden – na kaszel,  choć jednocześnie życzę Wszystkim dużo zdrowia, byście nie musieli w ogóle po nie sięgać…

Mikstura na kaszel:
- łyżeczka  pieprzu,
- łyżeczka imbiru,
- łyżeczka kurkumy

Wszystkie składniki mieszamy i podajemy 2 lub 3x dziennie po pół łyżeczki na wodę z miodem.

Miłego weekendu!