Tallin cz.1

przez Ola @ Marzec 8, 2019

Z Rygi, gdzie mogłam zostać dłużej chociażby ze względu na tamtejszy chleb i jeść go najlepiej tylko z masłem, żeby nie psuć pysznego smaku zbędnymi dodatkami, przenieśliśmy się do sąsiedniego kraju, by następne trzy dni spędzić w stolicy Estonii.

Tallin - Brama do miasta

Tallin - panorama ze wzgórza

Tallin - Stare Miasto

Tym razem dach nad głową mieliśmy w samym sercu Starego Miasta i w bardzo bliskiej odległości od… polskiej ambasady;) Z perspektywy czasu stwierdzam, że jest to jedna z najbardziej malowniczych „starówek” jakie do tej pory widziałam, a do tego jest tam wszystko często potrzebujecie – labirynt średniowiecznych ulic, kafejki, restauracje, teatr, sklepy z pamiątkami i co najważniejsze mnóstwo pocztówkowych widoków do utrwalenia… Z przyjemnością otaczaliśmy się tymi murami do końca pobytu, bez tęsknoty za cywilizacją:)

Tallin - sąsiedztwo

Tallin - Kiek in the kok

Podczas, gdy lokalna ludność pracowała, dzieci uczyły się w szkołach i tylko nieliczni turyści przemykali po ulicach, chowając się przed zimowym chłodem Tallina, my dzielnie przemierzaliśmy brukowane alejki, upajając się tamtejszą architekturą, kolorami i czystością krajobrazu na wzgórzu wapiennym – Toompea. Znajdziecie tam m. in. Sobór Aleksandra Newskiego, historyczne mury - Town Walk Wall, czy panoramiczne widoki na Stare Miasto oraz wody Zatoki Fińskiej.

Tallin - Walk wall

Tallin - wall

Tallin - Sobór

Tallin - czerwone dachy

Planując wizytę w Tallinie nie mogliśmy nie zawrócić uwagi na Muzeum Fotografii przy Raekoja 4/6 zobacz tutaj, które było dla nas jedynym z obowiązkowych punktów na mapie, tak samo jak najstarsza apteka w Europie, otwarta w 1422 roku.

Tallin - w aptece

Tallin - apteka

Tallin - apteka 1422 rok

To pierwsza taka apteka, w której widziałam więcej zwiedzających niż realizujących swoje recepty, ale widocznie mroźne powietrze trzyma bakterie z dala od mieszkańców;) Apteka, oprócz zabytkowego budynku i oryginalnego wnętrza, może się pochwalić własną produkcją marcepanu (który dawno temu traktowany był jako naturalny wspomagacz dla mózgu ze względu na dodane migdały i zawartą w nich lecytynę) oraz… Klarettu. To rodzaj nalewki skomponowanej w XV wieku na bazie alkoholu i naturalnych przypraw (mi.in. goździków, szafranu, cynamonu oraz imbiru), która sprzedawana jest tam do dziś.

Tallin - Klaret

Po drugiej stronie głównego placu, w budynku ratusza znajduje się kolejne średniowieczne miejsce – III Draakon na Raekoja plats 1, do którego wstąpiliśmy z ogromną ciekawością, choć tak naprawdę to już podczas spacerów tamtejszymi uliczkami czuliśmy się jakby nas ktoś przeniósł do tamtych czasów…

Tallin - apteczne okno

Tallin - Średniowiecze

Pomimo słonecznego dnia w środku panowały typowo zamkowe ciemności, ponieważ zgodnie z charakterystyką tego miejsca nie ma tam elektryczności, tylko świece, a serwowane dania konsumuje się bez sztućców. To niewielkie dwa pomieszczenia, dlatego aż strach pomyśleć co tam się dzieje w środku turystycznego sezonu, ale na szczęście my nie musieliśmy czekać na naszą ławę zbyt długo i przystąpiliśmy do degustacji ciepłej strawy:) Muszę Was jednak ostrzec przed urzędującą tam gospodynią, ponieważ jak się okazało, rządzi nie tylko chochlą. Starała się być zabawna, realizując napisane kredą na tablicy historyczne zasady, że gospodyni ma zawsze rację, czy obsługując gości z teatralną prezencją, ale ostatecznie tylko podniosła nam ciśnienie i zniechęciła do zakupu czegokolwiek w tym miejscu. Po wstępnych „uprzejmościach” zasiedliśmy jednak do wspomnianej wcześniej specjalności lokalu – Elku („polewki” z wapiti), z dumą serwowanego w tym miejscu. Początkowo bałam się, czy nie będzie to czarna polewka, ale ostatecznie przeżyliśmy i potwierdzam, że ta przyjemnie rozgrzewająca zupa była naprawdę udana. Szybko załagodziła wszelkie spory, ale osobiście nie czułam już potrzeby ponownej wizyty w tym miejscu;) Resztę dnia spędziliśmy na dalszym zwiedzaniu  miasta i planowaniu kolejnej wyprawy…

Tallin - przy porcie

Tallin o poranku

Tallin - lodowy patchwork

Wieczorem zajrzeliśmy jeszcze do bardziej nowoczesnej części Tallina – Viru, które rozrasta się ponoć w błyskawicznym tempie i staje się coraz bardzo modnym miejscem estońskiej stolicy.

Tallin - Viru

Tego dnia jednak wiało tak potwornie, że miasto było prawie puste, dlatego i my wróciliśmy do swojej przytulnej miejscówki,

Tallin nocą

by przy bardzo gorącej herbacie zaplanować kolejny dzień pobytu:)

I ciąg dalszy wkrótce nastąpi, a tymczasem wszystkim Paniom życzę miłego Dnia Kobiet, który w niektórych krajach jest… dniem wolnym od pracy. Wszystkiego dobrego!

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz