Jesień w obiektywie
przez Ola @ Grudzień 5, 2018
Nie mogę uwierzyć, że mamy grudzień w kalendarzu, ale… Londyn zdążył nabrać już bardzo świątecznego wyglądu, więc Boże Narodzenie tuż, tuż. Po dwóch latach przerwy, tegoroczne spędzimy w Polsce z czego się bardzo cieszę, choć jak widać na blogu, myślami wciąż pozostaję w minionym urlopie;)
Wszystko przez prawie miesięczną przerwę techniczną w dostawie domowego internetu, bo jak to w Anglii, z pozoru prosta sprawa potrzebowała 15 telefonicznych interwencji, 5 spotkań i 10 fachowców, co trwało wieki, ale w końcu przywrócono nam tę zerwaną łączność ze światem. Cud, po prostu cud, że starczyło mi cierpliwości, dlatego zapraszam Was na krótkie podsumowanie dwóch ostatnich miesięcy jesieni (październik i listopad) zanim nadejdą Święta;)
A trzeba przyznać, że ta londyńska jesień była w tym roku wyjątkowo ciepła i pełna słońca, co sprzyjało dotlenianiu podczas długich spacerów..
Była to idealna kontynuacja naszych wakacji, z których wróciliśmy w drugim tygodniu października, a o których, jak już wcześniej wspominałam, wciąż do końca Wam nie opowiedziałam:)
Wszystko przez to, że niedługo później znów pakowałam walizkę, tym razem pełną sprzętu technicznego oraz dokumentów na wyjazd do Belfastu, który ponownie odwiedziłam w listopadzie.
W tym samym miesiącu wyjeżdżałam jeszcze dwukrotnie – służbowo do Cardiff…
i już całkiem prywatnie do… Oslo, co (mam nadzieję) pokażę Wam w szerszej odsłonie jeszcze przed końcem tego roku.
Pomimo bardzo napiętego grafiku tej jesieni, udało mi się odwiedzić moich znajomych w ich artystycznym domu w Greenwich, gdzie na nowo ożyły moje uśpione pasje i którym z pewnością poświęcę więcej czasu w nowym roku, a przynajmniej będę się starała;)
Teraz za oknem słońca mamy już jak na lekarstwo i ja bez czapki oraz szalika nie wychodzę z domu, dlatego zgodnie z jesienno – zimową tradycją herbata z malinami i cytryną jest moim codziennym „must have” – nie dość, że świetnie smakuje, to jeszcze skutecznie chroni przed przeziębieniem. Do tego idealnie komponuje się z domowym ciastem i szwedzkim kryminałem. A propos, właśnie ostatnio obejrzałam „Kings Bay”, „Przysięgę”, a także czeski film o J. Masaryku i polski o Wł. Mazurkiewiczu.
Kończąc, życzę Wam cudownych Mikołajek i spokojnych przygotowań do Świąt! Pozdrawiam!
Dodaj komentarz