Słowo od… Piotra Anderszewskiego

przez Ola @ Październik 30, 2016

Piotr Anderszewski

„(…) Grałem kiedyś właśnie w Konzerthausie. Pracował tam pewien pan. Miał na sobie mundurek i zajmował się artystą od pojawienia się w loży, aż do wyjścia na scenę. otwierał drzwi, podawał kawę, wodę, pytał, czy coś jest potrzebne? Nie uśmiechał się, robił to, co do niego należy. Ten cały backstage był jego światem. Czuło się, że spędził tam kilkadziesiąt lat. Gdy po raz pierwszy występowałem w Konzerthausie, poprosiłem go o herbatę z cytryną. I kiedy po dwóch latach wróciłem do tego miejsca, wszedłem do loży, a on bez pytania przyniósł mi herbatę z cytryną w identycznej szklance. Nagle przed wyjściem na scenę poczułem się ludzką osobą, a nie pianistą.”

Dodaj komentarz

Nie będzie publikowany

Jeżeli posiadasz